Eleganckie białe audi spłonęło mu w weekend. Było zaparkowane przy Namysłowskiej 7. Służby otrzymały zgłoszenie w sobotę po godz. 3 w nocy. - Kładliśmy się z żoną spać. Nagle usłyszałem krzyki ”Wstawać, Pali się!” Zerwaliśmy się, odprowadziłem dzieci do pokoju, żeby były bezpieczne. Potem wyjrzałem przez okno i zobaczyłem, że płonie mój samochód. Ogień w jednej chwili pochłonął samochód. Chwilę później jakiś mężczyzna zadzwonił do drzwi z propozycją: „Dawaj wiadra, będziemy gasić, uratujemy go” – opowiada właściciel samochodu. Na ratunek dla auta jednak było za późno.
Płomienie były tak ogromne, że nie dało wyjść z klatki. Zajęły też garaż, a kłęby czarnego gryzącego dymu dostały się na klatkę schodową bloku. Pan Wojciech wezwał straż pożarną i policję. Właściciel auta nie ma wątpliwości, że ogień został podłożony umyślnie. - To nie jest pierwszy raz. Podobny incydent miałem 8 grudnia 2020. Początkowo myślałem, że to samozapłon, ale ktoś podpalił mi toyotę. Sprawa została głoszona na policję, ale ta szybko zamknęła sprawę. Teraz znów jakiś psychopata spalił mi samochód wart 100 tys. - opowiada właściciel auta. Liczy, że nagroda , jaką zaoferował, przyczyni się do złapania podpalacza. Informacje można wysyłać mailem na [email protected]