Wypadek radiowozu w Dawidach Bankowych pod Pruszkowem. Poszkodowana 17-latka opowiedziała, jak została potraktowana przez służby
Poszkodowana w wypadku radiowozu w Dawidach Bankowych 17-latka zdecydowała się udzielić szczerego wywiadu. W rozmowie z dziennikarką "Gazety Wyborczej" opowiedziała m.in. o zachowaniu służb, które wyjaśniały zdarzenie, do którego doszło 3 stycznia.
Z relacji dziewczyny wynika m.in. że pruszkowska prokuratura i policja, które początkowo zajmowały się sprawą, próbowały "zamknąć jej usta". Ostatecznie sprawa wypadku radiowozu w Dawidach Bankowych trafiła do prokuratury w Warszawie. - Miałam mieszane odczucia co do tego, jak zajmowała się sprawą prokuratura pruszkowska. Gdyby sprawa tam została, miałabym poczucie, że wszystko toczy się przeciwko mnie, a przecież to ja jestem pokrzywdzona – tłumaczyła nastolatka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Jak dodała, chce, żeby policjanci zostali ukarani. - Nie mogą wrócić do pracy jak gdyby nigdy nic czy po prostu przejść na emeryturę. Na tym mi teraz najbardziej zależy - mówiła.
Stan zdrowia poszkodowanej nastolatki nie jest najlepszy
17-latka poszkodowana w wypadku pod Pruszkowem zdradziła również, jak się czuje po paru tygodniach od zdarzenia. Stan jej zdrowia pozostawia wiele do życzenia. - Wciąż odczuwam skutki wypadku, w rozmowie gubię wątek, nie potrafię się skupić i trudno mi się rozmawia. Bolą mnie nos i głowa, ale jest lepiej, niż było - opowiada "Wyborczej". Jednak nie to jest najgorsze. Dziewczyna nie ukrywa, że nadal odczuwa traumę po wypadku i jest pod opieką psychiatry. Jak tłumaczy, pomoc specjalisty musiała załatwić sobie sama. - Policja nie zaproponowała mi żadnej pomocy. Podobnie jak wtedy nie udzielili nam pomocy, gdy doszło do wypadku i zostałyśmy same na środku drogi, tak samo teraz zostawili nas samym sobie. Może policjantom zaproponowali pomoc psychologa, nam nie – mówi w rozmowie z "Wyborczą".
Przerażające jest to, że chociaż rany na jej ciele się goją, to te powstałe na psychice nie dają jej spokoju. - Cały czas czuję skutki psychiczne tego wypadku, to efekt tego, co zrobili. To nadal będzie w mojej podświadomości i będę to przeżywać, ale mam nadzieję, że psychicznie się oswoję z tym, co mi się przydarzyło. Przez nich mam koszmary senne, ataki paniki… - opowiada 17-latka.
Jak zdradziła w wywiadzie, po powrocie od Holandii, chce po prostu odpocząć.