Strajk Kobiet w Warszawie

i

Autor: PAWEŁ DĄBROWSKI/ SUPER EXPRESS Zdjęcie ilustracyjne

Ranni czterej policjanci! Masakryczny bilans sobotnich protestów w Warszawie. W ruch poszły gaz i granaty

2021-03-21 14:17

Po sobotnim proteście na ulicach Warszawy policja skieruje blisko 800 wniosków do sądu o ukaranie i ponad pół tysiąca notatek do sanepidu. Mundurowi nałożyli na protestujących prawie 70 mandatów, sześć osób zostało zatrzymanych. Policjanci spotkali się z dużą agresją, czworo z nich zostało rannych.

Zgodnie z naszą zapowiedzią przyświecała nam zasada zero tolerancji. Podjęto czynności wobec wszystkich osób, które w naszej ocenie dopuściły się naruszeń przepisów prawa - powiedział nadkom. Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji. Podczas sobotnich protestów policjanci wylegitymowali 1148 osób. Nie obyło się bez agresji ze strony protestujących. - Czworo policjantów zostało rannych. Troje z nich trafiło do szpitala. Mówimy m.in. o urazach głowy. Na całe szczęście obrażenia funkcjonariuszy nie wymagały hospitalizacji i wszyscy opuścili szpital - dodał rzecznik.

Policjanci zatrzymali sześć osób, z czego jedna była poszukiwana listem gończym do odbycia kary aresztu, cztery osoby dopuściły się naruszenia nietykalności cielesnej policjantów, a kolejna osoba została zatrzymana za posiadanie mefedronu. Jak poinformowała policja zatrzymany był nietrzeźwy.

"W dalszym ciągu w areszcie policyjnym przebywają dwie osoby. Oczywiście nie jest to koniec zarzutów związanych z przestępstwami. Nie wykluczamy, że liczba ta się zmieni, gdyż cały czas analizowane są nagrania z kamer. Prowadzimy także postępowanie w kierunku art. 165 kk, czyli sprowadzenia zagrożenia. Dotyczy ono organizatorów" - powiedział rzecznik. Zaznaczył, że zgromadzenie trwało, mimo jego rozwiązania.

Marczak zapowiedział, że w nadchodzących dniach ze strony policji należy się spodziewać zdecydowanych działań wobec osób naruszających obostrzenia.

"Powód jest prosty, na dniach liczba zgonów w Polsce z powodu wirusa przekroczy już 50 tys. osób. To po naszej stronie leży ogrom zadań związanych właśnie z pilnowaniem, by obostrzenia były przestrzegane, a każda osoba, która je lekceważy, musi mieć świadomość, że lekceważenie zasad bezpieczeństwa wydłuża pandemię w naszym kraju" - powiedział.

W sobotę w Warszawie pod hasłem "Marsz o Wolność" odbył się protest przeciw wprowadzeniu przez rząd przepisów sanitarnych oraz ograniczeń w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa.

Uczestnicy protestu zgromadzili się przed Pałacem Kultury i mieli przejść na Pole Mokotowskie. Demonstranci byli w większości bez maseczek, mieli transparenty z napisami "Fałszywa pandemia. Dość kłamstw", "Stop przymusowym szczepieniom", "Stop pandemii", "Stop terapii genetycznej", "Dzieci do szkoły".

Policja w związku z otrzymaniem informacji od przedstawicieli stacji sanitarno-epidemiologicznej, że zachowania osób biorących udział w zgromadzeniu prowadzą do zagrożenia dla zdrowia i życia ludzkiego, wystąpiła do przedstawiciela organu gminy o rozwiązanie zgromadzenia.

Zgromadzenie zostało rozwiązane, ale mimo to jego uczestnicy ruszyli w kierunku Pola Mokotowskiego; doszło do przepychanek z policją. Funkcjonariusze zostali zaatakowani; policja użyła m.in. pałek służbowych, ręcznych miotaczy gazu i granatów hukowych.

Barierki pozostawione po protestach

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają