„Dyrektorze, traktuj nas jak ludzi, nie jak g... ” - zaapelowała w mediach społecznościowych w połowie marca Marta Kołnacka, ratowniczka z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans", która opisała skandaliczne warunki pracy. Niedługo potem otrzymała pocztą wypowiedzenie. Dyrektor pogotowia pod koniec ubiegłego tygodnia zapewniał, że nie ma ono związku z aktywnością kobiety w mediach. Po kilku godzinach przemyślał jednak swoją decyzję i wydał oświadczenie, w którym można było przeczytać, że przywraca panią Martę do pracy. Kobieta jednak dowiedziała się o tym z… mediów. Nie dostała żadnego pisma i nikt z pogotowia z nią w tej sprawie nie rozmawiał!
Kobieta z podejrzeniem koronawirusa ZABARYKADOWAŁA SIĘ w mieszkaniu!
- Wedle informacji uzyskanej od pani Marty nie otrzymała ona jakiejkolwiek oficjalnej informacji na temat swojego przywrócenia - cofnięcia wypowiedzenia. O powyższym wie tylko z wypowiedzi dyr. Bielskiego w mediach – poinformował „Super Express” pełnomocnik pani Kołnackiej, Rafał Kolano, który zajął się sprawą ratowniczki pro bono.
Rzecznik „Meditransu”, Elżbieta Weinzieher podkreśla z kolei, że wina leży po stronie ratowniczki. - Pani Marta nie stawiła się na umówione spotkanie z dyrektorem – wyjaśnia Weinzieher.
Tutaj z kolei piłeczkę odbija pełnomocnik Marty Kołnackiej. - W piątek 3 kwietnia z samego rana, wysłaliśmy mailem pismo do dyr. Bielskiego z prośbą o kontakt i wyjaśnienie sytuacji Marty Kołnackiej. Próbujemy też kontaktować się telefonicznie. Do chwili obecnej nie uzyskaliśmy odpowiedzi w żadnej formie – ripostuje Rafał Kolano. Ale jak zaznacza pełnomocnik ratowniczki, zarówno on jak i pani Marta są gotowi, by jak najszybciej rozpocząć rozmowy z dyrektorem i rozwiązać sprawę ugodowo.
Księża z Gocławia nagrali w czasie epidemii niesamowity FILM. Musicie TO ZOBACZYĆ!