Bulwersujące praktyki urzędników obsługujących miejskich radnych odkrył kilka dni temu szef klubu PiS w radzie miasta Maciej Wąsik (43 l.). W swojej listowej skrzynce radnego znalazł otwartą, choć zaadresowaną do niego kopertę. - To był dość poufny list, koperta była otwarta i zszyta ponownie spinaczem - opisuje radny, który następnego dnia na konwencie rady miasta wystąpił o wyjaśnienie tej sprawy. - Usłyszałem od przewodniczącej rady, że otwieranie listów to rutynowa procedura, ponieważ jest to korespondencja urzędowa - opowiada radny.
Wyjaśnienia, które dotyczyły również jego skrzynki e-mailowej, mocno go zbulwersowały. - To skandal i łamanie gwarantowanej przez konstytucję tajności korespondencji. Ja nie jestem urzędnikiem. Jakim prawem przegląda się cudzą korespondencję, listy od mieszkańców, a także projekty uchwał, wystąpień i inne dokumenty opozycji, w tym poufne informacje? - pyta i zaznacza, że nie jest jedyną osobą, która doświadczyła podobnych praktyk.
Szefowa rady miasta Ewa Malinowska-Grupińska (56 l.) ma na ten temat własne zdanie. - Wszystko, co wpływa do urzędu, to korespondencja urzędowa. My przecież nie jesteśmy osobami prywatnymi - mówi i dodaje z rozbrajającą szczerością: - Korespondencja nie jest przeglądana, tylko otwierana i rejestrowana.
A co ze skrzynkami e-mailowymi? - Moim zdaniem skrzynki urzędu są skrzynkami urzędu. Jest też opinia, że to, co się znajduje na serwerze urzędu, w jakiejś sytuacji może być sprawdzone - mówi szefowa rady i zaznacza, że wystąpiła do prawników o jednoznaczną opinię w celu ustalenia procedur dotyczących poczty radnych.
Radny Wąsik wystąpił z kolei o wyjaśnienia do prezydent stolicy.
Tylko Otwieramy i rejestrujemy
- Korespondencja nie jest przeglądana, tylko otwierana i rejestrowana. Moim zdaniem skrzynki urzędu są skrzynkami urzędu. Jest też opinia, że to, co znajduje się na serwerze urzędu, w jakiejś sytuacji może być sprawdzone. Wystąpiliśmy do prawników o opinię w tej sprawie - tłumaczy Ewa Malinowska-Grupińska (56 l.), szefowa rady miasta.