Renata Wójcik z Wilanowa: Polskie Książki Telefoniczne mnie naciągnęły

2012-03-07 2:00

Polskie Książki Telefoniczne naciągają przez telefon. Tak przynajmniej twierdzi pani Renata Wójcik (50 l.), właścicielka salonu urody "Marysieńka" w Wilanowie. - Nie podpisywałam z nimi żadnej umowy, a przysyłają mi wysokie faktury i straszą komornikami - mówi zbulwersowana.

- W czerwcu 2011 r. zadzwonił konsultant PKT i zapytał, czy chcę u nich umieścić reklamę. Nie chciałam, bo mój salon nie potrzebuje reklamy. Ale poprosiłam go o przygotowanie oferty - wyjaśnia. Kilka tygodni później właścicielka salonu zaczęła otrzymywać faktury na kwoty ponad 300 zł.

- Bardzo się zdziwiłam, bo nie podpisywałam żadnej umowy ani nie ustalałam szczegółów reklamy - dodaje zirytowana. Pani Renata nie zapłaciła żadnej faktury. Wielokrotnie próbowała wyjaśnić z przedstawicielami PKT sprawę. - Myślałam, że to pomyłka, ale zaczęły ścigać mnie firmy windykacyjne, faktury przychodziły. Ostatnia dotarła do mnie w lutym na kwotę 573,65 zł - skarży się kobieta. Skontaktowaliśmy się z Martą Struk z PKT.

- Konsultant zgodnie z przepisami zawarł umowę przez telefon, przedstawił i zatwierdził warunki i dane umowy - wyjaśnia. - Umowa dla swej ważności nie wymagała złożenia osobistego podpisu - dodaje. Struk podkreśla, że zostało przesłuchane nagranie rozmowy pomiędzy pracownikiem działu telemarketingu a panią Wójcik.

Jeśli czujesz się oszukany przez PKT, skontaktuj się z naszą redakcją pod nr. 22 515-91-61

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki