Jak informuje policja, kierowca samochodu w trakcie jazdy zauważył dym wydobywający się spod maski. - Zatrzymał auto w zatoczce autobusowej i przystąpił do gaszenia pożaru. Zgłoszenie otrzymaliśmy o 8.37 - relacjonuje Małgorzata Wersocka z wydziału komunikacji społecznej stołecznej policji. Sam kierowca jednak nie dał rady zwalczyć ognia.
Na miejsce wezwano też straż pożarną. - Wysłaliśmy jeden nasz wóz i sześciu ratowników. Gaszenie zajęło nam około 40 minut - dodaje aspirant Piotr Ryżysko.
Renault megane spłonęło doszczętnie.