W poniedziałkowe popołudnie, punktualnie o godzinie 14, Marsz Niepodległości wyruszył z ronda Dmowskiego, kierując się Alejami Jerozolimskimi przez rondo De Gaulle’a, a następnie mostem Poniatowskiego aż do Stadionu Narodowego. Tysiące osób, z biało-czerwonymi flagami, przemaszerowały ulicami Warszawy.
Jak relacjonowała reporterka „Super Expressu”, atmosfera podczas Marszu była bardzo zróżnicowana w zależności od miejsca, w którym znajdowali się uczestnicy. − Było spokojnie tam, gdzie większość stanowili starsi ludzie i rodziny z dziećmi – opisuje dziennikarka. Pomimo obecności małych dzieci, momentami słychać było wulgaryzmy i obraźliwe hasła, jednak sama przemoc czy agresja, jak zauważa reporterka, były stosunkowo rzadkie. Obecność rodzin i dzieci zdawała się mieć wpływ na zachowanie pozostałych uczestników, hamując eskalację przemocy.
Na czele marszu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Tam dochodziło do najbardziej gwałtownych scen: co chwilę wybuchały race, a tłum podsycały okrzyki i emocje, które przeradzały się w wybuchy gniewu i wzajemne prowokacje. Mimo to reporterka zaznacza, że na jej oczach nie doszło do żadnych poważniejszych incydentów ani bójek. Według dziennikarki „SE” „około 40 proc.” uczestników reprezentowało radykalne postawy, i tylko obecność rodzin oraz dzieci wpłynęła na względny spokój podczas marszu.
Marsz Niepodległości przyciągnął także wielu polityków. Na zdjęciach uwieczniono m.in. byłego ministra edukacji narodowej Przemysława Czarnka, posła Radosława Fogla oraz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który pojawił się w kaszkiecie, co nie uszło uwadze fotoreporterów.
Pomimo asysty służb porządkowych, na trasie marszu oraz w jego okolicach występowały utrudnienia w ruchu, co spotkało się z różnymi reakcjami mieszkańców Warszawy. − To ważny dzień, ale uważam, że można go celebrować w mniej radykalny sposób – komentowała jedna z osób obserwujących marsz z okna.