Komisja weryfikacyjna zajęła się zwrotem kamienicy przy ul. Nabielaka 9. Sprawa jest ciekawa z kilku względów. Po raz pierwszy nie dotyczy rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Decyzję zwrotową w 2006 r. podpisał sekretarz miasta Mirosław Kochalski, zaufany urzędnik Lecha Kaczyńskiego. Kochalski rządził wówczas stolicą jako p.o. prezydent, po tym gdy Kaczyński został prezydentem RP. Kamienicę przejął wówczas słynny handlarz roszczeniami Marek M.
- To była jedna z wielu decyzji, jakie wówczas podpisałem. Na analizę dokumentów raczej nie poświęciłem więcej niż kwadrans. Uznałem, że urzędnicy, którzy przygotowywali materiał, wykonali dobrze swoją pracę. Choć dziś widać, że mogły być błędy - mówił przed komisją Mirosław Kochalski, dziś wiceprezes PKN Orlen.
Szef komisji Patryk Jaki ocenił, że w tej sprawie wiele rzeczy nie zostało sprawdzonych. - Ta rozprawa pokazuje, że nie ma świętych krów i nie ma znaczenia, czy decyzje wydaje PiS, czy PO. Tylko my wszystko transparentnie wyjaśniamy, a PO odmawia wyjaśnień - komentuje Patryk Jaki.
W kamienicy przy Nabielaka mieszkała walcząca o prawa lokatorów Jolanta Brzeska, której ciało sześć lat temu znaleziono spalone w Lesie Kabackim (do dziś nie znaleziono sprawców). - Po reprywatyzacji nasze życie zamieniło się w koszmar. Mama nie czuła się bezpiecznie. Marek M. próbował z osiłkami wyłamywać drzwi do naszego mieszkania. Zameldował się w nim. W porze obiadu wchodził jak do swego lokalu. Kazał też płacić 500 zł za korzystanie z chodnika. Nie mówiąc o podwyżce czynszów i żądaniu opłat za bezumowne korzystanie z mieszkania - wyliczała szykany Magda Brzeska, córka społeczniczki. Oceniła, że nigdy nie czuła, że sądy i organy państwa są po ich stronie. Zawsze przyznawały rację czyścicielowi kamienic. Marek M. słuchał jej słów w milczeniu. Odmówił zeznań przed komisją.