Marsz Niepodległości 2020. Policja nagle dopadła Roberta Bąkiewicza pod komendą! O co chodzi? W czwartek prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz, wiceprezes Tomasz Kalinowski i rzecznik prasowy stowarzyszenia Damian Kita zorganizowali konferencję prasową pod gmachem Komendy Stołecznej Policji. W swoich wypowiedziach zarzucili policji m.in. sprowokowanie zajść po Marszu Niepodległości. Zdaniem Roberta Bąkiewicza, funkcjonariusze policji blokowali dojazd do Al. Jerozolimskich tym, którzy chcieli wziąć udział w "samochodowym marszu" i zachęcali do parkowania aut i pieszego dołączeniu do tłumu. - Za te wszystkie zaniedbania żądamy dymisji Komendanta Głównego Policji - powiedział Bąkiewicz.
Jak się okazało, po konferencji prasowej Robert Bąkiewicz, Tomasz Kalinowski i Damian Kita zostali wylegitymowani przez policję. Powodem był brak maseczek zakrywających usta i nos podczas konferencji. Co więcej, policja ma skierować do Sanepidu wniosek o ukaranie mężczyzn.
Przypominamy, że od soboty 10 października na terenie całej Polski obowiązuje nakaz zasłaniania nosa i ust w przestrzeni publicznej. Z tego obowiązku zwolnione są jedynie osoby z zaświadczeniem lekarskim lub z dokumentem potwierdzającym niepełnosprawność lub niesamodzielność. Za niezasłonięcie nosa i ust policja może nałożyć mandat w wysokości do 500 zł. Z kolei po skierowaniu sprawy do sądu kara może być o wiele wyższa i wynieść nawet 5 tys. zł.