Robert N. trafił na łamy mediów 10 lat temu, gdy nagrywał swoje rajdy ulicami Warszawy, publikował je w internecie i drwił z przepisów. Sądy wydawały mu zakazy jazdy, on wsiadał za kółko mimo to. Za niestosowanie się do zakazu w końcu trafił do więzienia. Ale nie w Polsce. W 2018 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Woli za złamanie zakazu prowadzenia skazał "Froga" na 1,5 roku więzienia.
W 2021 roku sąd na Pradze-Północ orzekł wobec niego kolejną karę – 6 miesięcy pozbawienia wolności. Jednak zamiast stawić się do odbycia kary, Robert N. wyjechał do Wielkiej Brytanii. Tam został zatrzymany i tam osadzony. Za kratami aresztu pod Londynem spędził 18 miesięcy. Wyszedł w 2023 roku i zniknął. Wielka Brytania nie zgodziła się na wydanie Roberta N. w ramach ekstradycji.
W ubiegłym roku Komenda Stołeczna Policji opublikowała list gończy za Frogiem, ale w tym miesiącu zdjęła go ze swoich stron internetowych. Dlaczego? Gdy sąd rejonowy na Woli połączył mężczyźnie wszystkie poprzednie wyroki w jeden, ostateczna kara wyniosła 1 rok i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Po uwzględnieniu czasu spędzonego w brytyjskim więzieniu, do odsiadki pozostały mu jeszcze 2 miesiące. Ta zmiana sprawiła, że poszukiwania międzynarodowe stały się niemożliwe. UE i Wielka Brytania nie mają obowiązku wydawać osoby skazanej na mniej niż 4 miesiące więzienia.
− Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ odwołał poszukiwania listem gończym. Tym samym ustała podstawa do publikacji wizerunku mężczyzny na stronie internetowej − powiedziała "Super Expressowi" kom. Paulina Onyszko z północnopraskiej policji. Jednocześnie sąd wolski wydał nakaz doprowadzenia Roberta N. do aresztu śledczego na Grochowie. Więc nadal jest poszukiwany. Nie ujawnia się. Działa tylko adwokat "Froga". TVN informował ostatnio, że złożył on wniosek o warunkowe umorzenie reszty kary Robertowi N. Sąd na Woli ma podjąć decyzję jeszcze w styczniu.