Olszynka Grochowska. Mieszkańcy zorganizowali cichy protest. „Nie odcinajcie nas od rezerwatu”
Mieszkańcy Grochowa i Wygody od dawna domagają się przejść do rezerwatu Olszynka Grochowska. Aktualnie, na przecięciu linii kolejowych nr 7 i 506, panuje wolna amerykanka. Obydwie przeprawy przez trasy, którymi pędzą pociągi są nielegalne, ale również bardzo niebezpieczne. Wielokrotnie dochodziło tam do śmiertelnych potrąceń. Ostatnie miało miejsce 7 listopada 2022 roku.
– Od wielu lat staramy się o to, by przejścia pomiędzy Kawęczynem-Wygodą a Grochowem w Olszynce Grochowskiej wyglądały na bardziej cywilizowane. W tej chwili przejście z wózkiem czy rowerem przez tory jest bardzo uciążliwe, wręcz zagraża bezpieczeństwu. Do Olszynki przychodzi mnóstwo ludzi, szczególnie w niedziele. Dla mieszkańców Kawęczyna-Wygody to najkrótsza droga na Grochów! Mam nadzieję, że w końcu ono powstanie, dzisiaj, zdarzają się sytuacje, że giną tu ludzie – mówi "Super Expressowi" Krzysztof Orliński (60 l.).
Burmistrz dzielnicy, jak i zarówno zastępca prezydenta Warszawy, przekazał i zadeklarował gotowość wsparcia finansowego inwestycji.
Mieszkańcy przez wiele miesięcy oczekiwali na odpowiedź spółki kolejowej. PKP PLK miało odnieść się do słów włodarzy. Ta, została przekazana do rąk Michała Olszewskiego w połowie lutego.
– Informujemy, że zmiana zakresu prac w ramach modernizacji linii kolejowej nr 7 i 506 oraz budowa przejścia kategorii E w poziomie szyn jest niemożliwa z uwagi na to, że rozwiązanie to wymagałoby pozyskania dodatkowego terenu, wykonania dokumentacji projektowej, dokonania uzgodnień i pozyskania decyzji administracyjnych, co nie może być wykonane w ramach realizowanej obecnie inwestycji – czytamy w dokumencie.
Spółka mimo wszystko nadal informuje, że jest otwarta na współpracę ze stołecznym samorządem. – Według wstępnego rozeznania możliwe byłoby wybudowanie dwóch oddzielnych podziemnych przejść pieszo-rowerowych zlokalizowanych w ciągu istniejącej ścieżki – podaje spółka.
– Z uwagi na fakt, że proponowane przejście nie byłoby połączone z infrastrukturą kolejową, poza elementami które przenoszą oddziaływania od taboru, w przypadku podjęcia przez m.st. Warszawa decyzji o budowie przejścia w opinii Spółki w pierwszej kolejności konieczne byłoby podpisanie pomiędzy m.st. Warszawa a Spółką stosownego listu intencyjnego zawierającego ogólne zasady współpracy – podsumowuje PKP PLK.
Nie trzeba było czekać długo na komentarz mieszkańców. – Takie sformułowanie sprawy i brak deklaracji o gotowości do współfinansowania nakazuje rozumieć, że miasto miałoby w rzeczywistości to sobie robić samo w ramach własnego zadania inwestycyjnego. To nie jest skuteczne (i partnerskie) rozwiązanie problemu – skomentował Tomasz Jakubczyk z inicjatywy obywatelskiej „Przejście do Olszynki”.
192. rocznica Bitwy pod Olszynką Grochowską. Mieszkańcy przyszli z transparentami. Zorganizowano cichy protest
– W tym momencie jesteśmy w punkcie wyjścia, cofnęliśmy się o dwa lata. Znowu trwa wymiana pism pomiędzy urzędem a spółką kolejową. Wiadomości nie są optymistyczne. PKP nie jest chętna do współpracy. Jednak nie ustalamy w staraniach. Mamy nadzieję, że niedługo odbędzie się dialog pomiędzy włodarzami a spółką. Przejścia muszą powstać – komentuje Weronika Kuźma (38 l.).
– Chciałabym bezpiecznie korzystać z rezerwatu. Bezpiecznie, przechodzić przez tory. PKP PLK stwierdziło ostatnio, że władze dzielnicy nie były zainteresowane tematem budowy i przejścia nie będzie, co nie jest przecież prawdą. Nie było zaplanowanego go na etapie projektów. Szczerze mówiąc, nie wiemy już, kogo możemy prosić. Mamy jednak nadal ogromną nadzieję, że uda się rozwiązać ten problem. Nie wyobrażam sobie, żeby mieszkając tuż za rogiem, nie można było skorzystać z tego pięknego otoczenia zieleni, którym jest rezerwat – mówi nam Zuzanna Kędzierska (44 l.)