Aktualnie trwa wielka ewakuacja kobiet i dzieci z Ukrainy. ONZ szacuje, że około 4-5 milionów Ukraińców ucieknie przed wojną w kraju. Jednak w Ukrainie żyje ponad 40 mln osób. Miliony osób walczą obecnie na froncie o swoich rodaków, a ci, którzy nie są w stanie wziąć udziału w działaniach militarnych, tak jak Hanna Koshulab (66 l.), modlą się o nich z wiarą w lepsze jutro. Hanna do Polski przyjechała już ponad 10 lat temu, jednak jej najbliżsi pozostali w Ukrainie.
- Moje dzieci są tuż obok Lwowa. Córka jest pielęgniarką, zięć jest strażakiem więc obydwoje pozostali na froncie. Putin atakuje nie lotniska i infrastrukturę, ale zwykłe domy. Polacy nas rozumieją, ponieważ tutaj też była wojna - wyznaje Hanna Koshulab (66 l.).
Zobacz także galerię. Wojna na Ukrainie. „To był ostatni bezpieczny moment na ucieczkę”
Polecany artykuł:
- Trudno nawet opowiedzieć jakie to uczucie. Czuje strach i wielką złość na Rosję. Rodzina jest tam, my jesteśmy tu. Nikt z nas nie sądził, że Putin zaatakuje całą Ukrainę, każdy spodziewał się mniejszego ataku. Nadchodzą bardzo ciężkie walki, ale Ukraina nie jest krajem, który będzie wstanie zwalczyć samodzielnie Rosję. Czekamy i prosimy cały świat o pomoc militarną. Sankcję Putina nie zatrzymają. Modlimy się o to, aby świat obudził się i wsparł nasz kraj. Każdego dnia od 8 lat ginęli ludzie, ale nikt nie zwracał na to uwagi - mówi Hanna Koshulab.
Polecany artykuł:
ZOBACZ TAKŻE: Całodobowa relacja live z wojny w Ukrainie
Przypominamy, że w czwartek (24 lutego) rosyjskie siły zaatakowały również zachodni teren Ukrainy, tuż przy Polsce. Prowadzony jest ostrzał rejonu Lwowa. Reporterzy CNN we Lwowie poinformowali, że słyszą syreny alarmowe i trwa nalot już od godziny 7:30. Mało kto spodziewał się ataku na okolice Lwowa. Już wcześniej zachodni dyplomaci, m.in. ambasada USA w Kijowie, zostali przeniesieni właśnie do Lwowa, który uważany był wtedy za bezpieczniejszą opcję. Niestety rosyjska agresja rozlała się po całym terytorium Ukrainy.