Kolega zorganizował kobiecie i dzieciom niezbędne ubrania, chemię i żywność. Obiecał też pomoc przy remoncie mieszkania, które Jaskulakowie mają dostać od dzielnicy.
26 kwietnia zwarcie instalacji elektrycznej wywołało pożar, który w kilka minut obiął cały dom Katarzyny Jaskulak. Od tego czasu pani Kasia mieszka z mężem i dziećmi u rodziny. Lada chwila ma dostać od dzielnicy mieszkanie, ale póki co nie będzie w nim nic, bo wszystkie meble i sprzęt spaliły się. Pomoc pojawiła się jednak niespodziewanie.
Przeczytaj koniecznie: Osowiec-Twierdza: Dziewczyna spłonęła w przyczepie campingowej
- To naprawdę wzruszające, że ludzie znajdują się i pomagają w tak krytycznych chwilach - mówi Katarzyna Jaskulak (28 l.).
Po pożarze do "Super Expressu" zgłosił się Marcin Małkowski (28 l.). Kiedyś kolega ze szkoły, a dziś przedsiębiorca. - Chcę pomóc - deklarował. Skrzyknął przyjaciół i bliskich i zebrali ubrania, sztućce, talerze i zabawki dla dzieci pani Kasi - czteroletniej Julii i sześcioletniego Damianka. Wczoraj wszystko przekazał pogorzelcom. Wszyscy byli bardzo wzruszeni.
Sam jest jednak skromny i cały sukces dedykuje innym, którzy pomogli w zbiórce. - Kiedy dostaną mieszkanie, to pomożemy w remoncie, mam znajomych budowlańców - obiecywał pan Marcin.