Cała rodzina zarabiała na prostytucji w lokalach w stolicy. Seksualne pracownice sprowadzano zza granicy
Nielegalny biznes kwitł w dwóch lokalach w stolicy. Na jego czele stała 58-latka jako właścicielka agencji. Siedmioro członków rodziny miało inne, ściśle przypisane funkcje; jeden z mężczyzn organizował „pracowniczki” (głównie panie zza wschodniej granicy), o klientów dbały telefonistki, a jednych i drugich obsługiwali kierowcy, którzy byli też swego rodzaju „ochroniarzami”.
- Każda z zatrzymanych osób działała według ustalonego planu, który zakładał podział ról i określone korzyści – informuje Edyta Adamus z Komendy Stołecznej Policji. W lokalach, gdzie działały „przybytki rozkoszy”, policjanci zatrzymali kilkanaście seksualnych pracownic. Jak podaje policja, wszystkie były narodowości innej niż polska i zostały przesłuchane przy udziale biegłych tłumaczy.
W agencjach zabezpieczono gotówkę: euro, dolary i złotówki
W dwóch lokalach było też niemało gotówki. Podczas przeszukania lokali policjanci zabezpieczyli na poczet przyszłych kar ponad 132 tys. zł, 6850 euro i 3340 dolarów – wyliczają policjanci.
Cała sutenerska rodzina usłyszała zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i czerpania korzyści z prostytucji. Aresztowane zostały trzy osoby, wobec pięciu zastosowano policyjny dozór. Członkom tej familii grozi teraz od 6 miesięcy aż do 8 lat za kratami. Śledztwo w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
GALERIA. Rodzina z Warszawy zatrzymana za sutenerstwo. Seksualne pracownice, euro i dolary w agencjach towarzyskich. ZOBACZ TEŻ: