Sympatyczny, przyjacielski, oddany – tak mówią o Sebastianie K. (+27 l.) wszyscy, którzy go znali. Tym słowom towarzyszy jeszcze jedno – szok. Rzeczywiście bowiem aż trudno uwierzyć w to, co się wydarzyło 2 listopada w mieszkaniu na warszawskim Ursynowie.
- W toku prowadzonego śledztwa dotyczącego zabójstwa Sebastiana K. w jednym z mieszkań przy ul. Kłobuckiej w Warszawie zarzuty przedstawiono: Mirosławowi K. oraz Kamilowi K. - mówi Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Co w tym szokującego? Mirosław K. (47 l.) to… ojciec zamordowanego Sebastiana, zaś Kamil K. (22 l.) to jego młodszy brat.
- Mężczyźni podejrzani są o to, że w nocy 2 listopada pozbawili życia Sebastiana K. poprzez uduszenie – wyjaśnia prokurator Łapczyński.
Dziwny hałas
Na razie śledczy nie ujawniają co dokładnie się wydarzyło. Wiadomo, że kilka godzin przed tym, jak przed blokiem na Kłobuckiej stanęły radiowozy i samochód zakładu pogrzebowego, w mieszkaniu Mirosława K. interweniowała policja, a sąsiedzi słyszeli dziwny hałas.
- Tak jakby ktoś wziął jakieś krzesło i rzucał nim o podłogę. Było już późno więc mnie te odgłosy obudziły. Przyjechała policja, ale chwilę później odjechała – mówi sąsiadka podejrzanego o zabójstwo syna.
Mirosław K. to były policjant. W służbie spędził 18 lat. Ostatnio był na emeryturze, dorabiał w agencji ochrony. Sebastian był jego synem z innego związku, mieszkał z matką w innej części Ursynowa. Drugi syn Mirosława K., Kamil, mieszkał razem z nim.
- Sebek i Kamil nie mieszkali razem, byli przyrodnimi braćmi, ale mieli raczej dobre relacje. Z tym ojcem też się podobno jakoś dogadywał. Nie wiem czy byliby zdolni go zabić. Ale jeśli to zrobili, to mam nadzieję, że odpowiedzą za to – nie kryje emocji Michał (27 l.), kolega Sebastiana z podwórka.
"On nikogo nie zabił"
Matka Mirosława K., czyli babcia Kamila i zamordowanego Sebastiana, broni swojego syna. - On nikogo nie zabił. Jak go zatrzymali, to dzwonił do mnie i tłumaczył mi, że spał wtedy, że chłopaki się wcześniej pobili – relacjonuje rozmowę z synem Janina K.
Podejrzani nie przyznali się do popełniania zarzucanych im czynów i odmówili złożenia wyjaśnień. Na wniosek prokuratora zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące. A znajomi Sebastiana nie mogą uwierzyć, że go już z nim nie ma. - Był bardzo pomocny, zawsze można było na niego liczyć, taki uśmiechnięty. Nie miał w sobie nawet cienia agresji. I został zabity – podsumowuje z żalem Michał Domański.