Dokładnie tydzień temu pierwsi warszawiacy skorzystali z przejść dookoła ronda Dmowskiego. To ogromne ułatwienie przede wszystkim dla osób starszych i niepełnosprawnych. Nie trzeba już bowiem schodzić po stromych schodach do podziemi ani liczyć na obskurne i ciągle psujące się podnośniki. Mocno zyskali też rowerzyści, bo do tej pory nie było żadnej możliwości bezpiecznego przejazdu przez centrum. – Dzisiaj Warszawa naprawdę jest dla wszystkich – podkreślał prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.
Ale mieszkańcy zwracają uwagę, że stolica nie kończy się na rondzie Dmowskiego. I podobnych zmian chcą na rondzie Waszyngtona. – Pamiętam to, co było 30 lat temu. Tutaj nic się nie zmieniło! Gdy dzieci były małe, musiałam znosić wózek po schodkach. Mogliby chociaż zamontować tutaj windę – grzmi Bożenna Miedz (63 l.). Przejście podziemne, które powstało lata temu, jest brudne i zdewastowane. – Rondo powinno przejść kompletny remont. Przydałaby się tu winda oraz dodatkowe przejście dla pieszych prowadzące do tramwaju – podpowiada Izabela Białobrzeska (78 l.).
Zarząd Dróg Miejskich przyznaje, że zna problem i planuje zmiany. – Wprowadzamy je po kolei, w miarę możliwości. Półtora roku temu zebry zyskały: rondo Czterdziestolatka, skrzyżowanie Emilii Plater i Jerozolimskich, pl. na Rozdrożu czy ul. Waryńskiego, teraz rondo Dmowskiego. Rondo Waszyngtona nie w tym momencie, ale też przyjdzie na nie pora, bo to logiczna konsekwencja zmian w Warszawie – przekonuje Jakub Dybalski z ZDM.