- Mamy opatentowane wyjście z budynku. Uchylamy drzwi. Rozglądamy się w lewo, w prawo. Kiedy widać, że żaden rowerzysta nie nadjeżdża, można bezpiecznie wyjść z budynku - mówi Agnieszka Blandzi (40 l.) ze wspólnoty mieszkaniowej Topiel 27.
Mieszkańcy krytykują bezsensownie wytyczoną ścieżkę rowerową. Ponad dwa lata temu przebiegała ona na tyłach budynków ulicy Topiel, między Oboźną a Zajęczą. Niestety, wszystko diabli wzięli po wybudowaniu apartamentowca na rogu Topiel i Zajęczej. Budynek stanął w miejscu, gdzie przebiegała część ścieżki.
Deweloper obiecał, że drogę dla rowerów zrobi w pasie zieleni od frontu budynków. Słowa jednak nie dotrzymał, dlatego do akcji wkroczył Zarząd Dróg Miejskich. Urzędnicy od frontu kamienic zrobili wspólny chodnik dla pieszych i rowerów. Efekt? W mieszkańców wychodzących z klatki wjeżdżają rowerzyści. Ryzyko jest też po drugiej stronie - rowerzyści dostają drzwiami otwieranymi przez mieszkańców.
- Co chwila dochodzi do kolizji. Kilka dni temu moją 4-letnią córkę potrącił rowerzysta. Anastazja była cała poobijana. Mnóstwo siniaków i zadrapań - mówi pani Sandra, mieszkanka budynku przy Topiel 27.
Mieszkańcy o likwidację pseudościeżki rowerowej walczą od dwóch lat. - Tutaj chodzi o bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów. Za naszym blokiem są pozostałości po starej ścieżce. Można ją dociągnąć do Zajęczej albo zrobić normalną ścieżkę przed naszym budynkiem obok chodnika dla pieszych - proponuje Blandzi.