Leszek S., cukiernik z Żyrardowa był dziś przesłuchiwany w prokuraturze. Ale nie chciał mówić o tym co się stało w niedziele przed południem. Odmówił składania wyjaśnień. Nie uchroniło go to jednak w żaden sposób przed postawieniem mu zarzutów.
Mężczyzna usłyszał zarzut zgodnie z artykułem 177 Kodeksu Karnego, który mówi: Jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu - mówi prokurator Joanna Jackowska. Leszek S. ma też kategoryczny zakaz prowadzenia pojazdów, kontaktowania się z pasażerką auta, z którą podróżował w niedzielę i kontaktowania się z ofiarami wypadku. Sprawca dostał też policyjny dozór i musi wstawiać się na komendę 5 razy w tygodniu.
PISALIŚMY O TYM PRZECZYTAJ OLUSIA odeszła do nieba. Spotka się tam ze swoją siostrzyczką
Zabezpieczono też jego majątek w wysokości 150 tys złotych na poczet przyszłego zadośćuczynienia. Prokuratura otrzymała już dokumentację medyczną ze szpitala. - Mamy już dokumentację medyczną. Ale cały czas czekamy jeszcze na opinie biegłych - dodaje pani prokurator. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć dziewczynka zmarła na skutek obrażeń wielonarządowych.
Do wypadku doszło w niedziele na ul. 1 Maja w Żyrardowie. Rozpędzone punto, którym jechał Leszek S (74 l.) wjechał z impetem w przechodzącą przez pasy trzyosobową rodzinę. 10-letnia Olusia i 3-letni Adrianek w ciężkim stanie zostali przetransportowani helikopterem do szpitala. Obydwoje byli w śpiączce farmakologicznej. Po kilku dobach dziewczynka zmarła. Mały Adrianek nadal dzielnie walczy o życie w szpitalu. Chłopczyk nadal jest w śpiączce.
ZOBACZ TEŻ NASZ NEWS Przejechał rodzinę na pasach! Nie usłyszał jeszcze zarzutów.