W poniedziałek wieczorem woda wylała na ul. Kruczkowskiego. We wtorek rano do poważnej awarii doszło na ul. Joliot-Curie i dwóch mniejszych, w al. Niepodległości i al. Wilanowskiej.
Na Kruczkowskiego setki tysięcy litrów wody z piachem zalało ulicę, podtopiło szkołę, przedszkole oraz unieruchomiło kilka samochodów stojących w pobliżu. W najgorszym momencie woda sięgała nawet do kolan. Na miejscu pojawili się strażacy i pracownicy MPWiK oraz zaniepokojeni właściciele uszkodzonych samochodów.
Naprawiali całą noc
Wodociągowcy próbowali znaleźć przyczynę awarii, podczas gdy strażacy zajęli się usuwaniem wody z ulicy i zalanych budynków. Akcja trwała aż do rana, tak że w godzinach porannego szczytu ulica była już przejezdna. Na Joliot-Curie trzeba było zrywać asfalt, a mieszkańcy pobliskiego bloku do południa nie mieli wody. Jak powiedział Bartosz Milczarczyk (28 l.) z MPWiK, pozostałe dwie awarie były mniejsze i zostały na bieżąco usunięte. - Do poważniejszego uszkodzenia rury doszło na Joliot-Curie, ale jeszcze dzisiaj mieszkańcy będą znowu mieli wodę w kranach - mówił we wtorek Milczarczyk. Dlaczego dochodzi do awarii?
Winne stare instalacje
- Główną przyczyną są zaniedbania w inwestycjach z lat 80., które teraz musimy nadrabiać - przekonuje Milczarczyk i dodaje: - Ale sieć wodociągowa w Warszawie jest ogólnie w dobrym stanie. Piotr Olszowski (26 l.), mieszkaniec budynku przy Joliot-Curie, który z porannym prysznicem musiał we wtorek czekać do południa, jest innego zdania. - Trudno uwierzyć, że sieć jest w dobrym stanie, skoro ciągle się słyszy o awariach, zwłaszcza zimą. Oby tylko w miarę szybko podłączyli wodę, żebym mógł wreszcie się umyć i ugotować obiad - mówi Olszowski.
Wodociągowcy mają co robić
Pod ulicami Warszawy biegnie 3300 km rur wodociągowych. Średnio dziennie dochodzi do 6 awarii, czyli około 2000 rocznie