Nie milkną echa zwrotu działki tuż obok Pałacu Kultury i Nauki (kiedyś ul. Chmielna 70). Miasto działkę wartą 160 mln złotych zwróciło cztery lata temu, mimo że jej dawny właściciel dostał odszkodowanie. Prezydent zwrot oceniła jako "pochopny" i rozwiązała BGN. Zwolniła trzech urzędników, wstrzymała zwroty nieruchomości i chce powołania komisji, która prześwietli wszystkie reprywatyzacje w stolicy. Ponadto w czwartek szefowa miasta z nieprawidłowości przy reprywatyzacji ma tłumaczyć się przed radnymi.
Politycznym przeciwnikom to nie wystarczy i już snują scenariusze wydarzeń. Jan Śpiewak z "Miasto jest Nasze" przekonuje, że trzeba poczekać na wyjaśnienie sprawy przez prokuraturę. - Jeśli pani prezydent lub jej urzędnicy usłyszą zarzuty, to wtedy nie będzie innego wyjścia, jak dymisja i przedterminowe wybory - mówi śródmiejski radny i aktywista. Z kolei miejski radny Piotr Guział proponuje referendum. - Na najbliższej sesji złożę wniosek o referendum z inicjatywy Rady Warszawy. Jeśli Platformie Obywatelskiej, która ma większość w radzie, zależy na wyjaśnieniu sprawy, to nie powinno być problemu z zagłosowaniem za wnioskiem - mówi Guział.
Hanna Gronkiewicz-Waltz w wywiadzie dla "Gazety Stołecznej" przyznała, że jeśli ktoś zarządzi referendum, to ona mu się podda, jednak sama z taką inicjatywą nie wyjdzie. Do referendum sceptycznie podchodzi Prawo i Sprawiedliwość. Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego premier, w wywiadzie w TVN24 uznała, że referenda bardzo rzadko się udają. PiS nadzieję na obalenie Gronkiewicz-Waltz i jej ekipy pokłada w zarządzie komisarycznym. W kuluarach politycy PiS nieoficjalnie przyznają, że przymierzają się do wprowadzenia komisarza. Jednak najpierw CBA i prokuratura muszą oficjalnie potwierdzić nieprawidłowości.
- Jeżeli prawo będzie przez urzędników notorycznie łamane, to wprowadzenie komisarza do Warszawy będzie konieczne - mówi Jarosław Krajewski, poseł PiS.