- Czasami potrafią jeździć nawet do 2 w nocy. Proszę mi wierzyć, przy otwartych oknach nie da się wytrzymać, a i tak jak je się zamknie, to słychać ryczące silniki. Motocykliści tam się ścigają, wyczyniają różne rzeczy, byle jak najgłośniej - mówi Anna Kowalska (56 l.), mieszkanka budynku przy ulicy Woronicza 33. Ona i jej sąsiedzi codziennie mają trudności, żeby spokojnie zasnąć. Każdego wieczora na nieczynny odcinek trasy S79 odchodzący od ul. Marynarskiej w kierunku ul. Żwirki i Wigury zajeżdża dostawczy samochód. Rośli mężczyźni rozładowują z paki sportowe motocykle i kilka minut później zaczyna się jazda.
Jak mówią mieszkańcy, są wyścigi, palenie gumy, kręcenie bączków i jazda na jednym kole. A niewyobrażalny hałas roznosi się po okolicy. Choć są tam głównie biurowce, jest też kilka budynków mieszkalnych, w których mieszka prawie tysiąc osób. Wiosną i latem wszyscy cierpią.
Rozwiązanie problemu jest z pozoru błahe. Wystarczy odpowiednio zabezpieczyć wjazdy na nieczynny odcinek. Jednak tutaj zaczynają się schody. Choć odcinek wybudowała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, to formalnie przekazała go Zarządowi Dróg Miejskich, bo w przyszłości jezdnia ma być przedłużona do ulicy Żwirki i Wigury i dalej do Trasy Armii Krajowej i tworzyć miejski odcinek trasy NS. - Niestety, mimo próśb wspólnoty mieszkaniowej czy kolejnych mieszkańców na razie nie możemy się od urzędników doprosić zabezpieczenia wjazdów na nieczynną jezdnię - mówi Marcin Rzońca, mieszkaniec ul. Woronicza. Ma więc nadzieję, że motocykliści za pośrednictwem mediów dowiedzą się, że są utrapieniem dla mieszkańców i znajdą sobie do wyścigów inne miejsce.