Ryzykują dla zabawy!

2010-01-18 3:00

Osiedlowe stawy, glinianki i jeziorka są skute lodem. Warszawiacy tłumnie wyruszają więc na nie, żeby pojeździć na łyżwach czy łowić ryby. Są przekonani, że lód jest na tyle gruby, że nie pęknie. Tymczasem stołeczni strażacy ostrzegają: wystarczy chwila nieuwagi, by wpaść do lodowatego przerębla i się utopić!

Mieszkańcy stolicy nie siedzą w domach, tylko zabierają łyżwy i ruszają ślizgać się po zamarzniętych jeziorkach, stawach czy kanałkach. Są przekonani, że nic złego im się stać nie może. - Co roku jeżdżę na łyżwach na Kępie Potockiej - mówi Dominika Wągrodzka (36 l.), która ślizga się razem ze swoim synkiem Marcinem (3 l.). - Małemu bardzo przypadła do gustu ta zabawa. Staramy się, żeby jak najlepiej spożytkować każdą wolną chwilę - opowiada.

Zimową aurę wykorzystują tak-że stołeczni amatorzy wędkowania. Nie ma nic przyjemniejszego, niż wykuć przerębel i usiąść na małym stołeczku z wędką. - Ja się nie boję, że lód się pode mną zarwie - mówi pewnie Zygmunt Kaczorek (50 l.), portier, który łowi ryby na środku zamarzniętego jeziora Balaton na Gocławiu. Razem z nim nasz reporter sprawdził - pokrywa lodowa jest gruba na ponad 20 centymetrów. - No widzi pan! Nie ma szans, żeby się zarwała. Wędkuję już kilkanaście lat i dobrze wiem - przekonuje nas wędkarz.

Tymczasem strażacy zupełnie odradzają nie tylko zabawy, ale też samo chodzenie po lodzie. - To niebezpieczne. Wystarczy, żeby na tafli lodu powstała drobna rysa i chwilę później lód może się zarwać - informuje kapitan Michał Gigoła (32 l.) z zespołu prasowego straży pożarnej. - Poza tym w każdej chwili może się zrobić ciepło i lód zrobi się bardzo cienki - dodaje.

Te ostrzeżenia jednak nie przemawiają do warszawiaków. - Od lat tu jeżdżę i nie słyszałem, żeby komuś się coś stało - przekonuje łyżwiarz z Jeziorka Czerniakowskiego. Czyżby mieszkańcom stolicy brakowało wyobraźni, że tak ryzykują dla chwili zabawy?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki