Do księgarń trafia właśnie pierwsza część pre-sienkiewiczowskiej opowieści pt. „Mrok północy”. Data nieprzypadkowa – 27 września przypada rocznica bitwy pod Kircholmem - opisanej w pierwszym tomie nowej trylogii. - W Nowej Trylogii poznamy nieprawdopodobne wyczyny Onufrego Zagłoby. Mój Zagłoba ma 20 lat i to jest ten czas, kiedy zaczyna zasługiwać na legendarne opowieści snute u Sienkiewicza. Będziemy śledzić losy rodów Wołodyjowskich i Kurcewiczów, a w tle rozgrywać się będą wielkie wydarzenia historyczne z epickim opisem kircholmskiej wiktorii w finale – zapowiada Adam Stawicki, który „Mrokiem północy” debiutuje w roli pisarza.
Warszawski urzędnik jak Sienkiewicz
- Nie śmiem mierzyć się z Sienkiewiczem, jest niedościgniony, mam w sobie trochę pokory. Ale starałem się do tej opowieści wplatać staropolszczyznę – mówi nam Adam Stawicki, rzecznik warszawskiej miejskiej spółki Miejskie Zakłady Autobusowe, dziennikarz i pasjonat historii.
Zdradza, że pomysł napisania tej książki to owoc pandemii. Chciał się wówczas oderwać od rzeczywistości. - A dodatkowo moja córka napisała powieść na konkurs. Stwierdziłem, że mogę i ja – opowiada o kulisach powstania książki Adam Stawicki.
To książka dla tych co kochają Trylogię
Jak mówi nam autor, „Mrok północy” to książka dla tych, którzy kochają Sienkiewicza i dla tych, którzy po przeczytaniu tej książki zapewne zechcą Sienkiewicza przeczytać. Bo „Trylogię” Henryka Sienkiewicza i „Nową Trylogię” Adama Stawickiego będzie można czytać tak, jak się ogląda „Gwiezdne wojny” – można po kolei, można wspak a można w dowolnej kolejności. Przyjemność pozostaje ta sama.
Jedno pewne – wkrótce każdy pracownik Miejskich Zakładów Autobusowych będzie miał pod pachą „Mrok północy” i popędzi do rzecznika spółki po autograf.
W wywiadzie dla "Super Expressu" w nagraniu WIDEO można dowiedzieć się więcej o książce i pracy nad nią: