"Rzeźnik z Myśliborskiej". Nowe informacje
Śledczy badają sprawę od sierpnia. Decyzją sądu 13 sierpnia podejrzany usłyszał zarzuty i trafił tymczasowo do aresztu. Sąd orzekł maksymalny okres 3 miesięcy. Teraz podjął w jego sprawie kolejną decyzję. - Decyzją Sądu areszt został przedłużony do 7.02.2023 r. - przekazała w piątek (25 listopada) w rozmowie z "Super Expressem" Joanna Adamowicz z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. Śledczy nie chcą na razie zdradzać zbyt wielu szczegółów. - Do sądu nie wpłynął jeszcze akt oskarżenia. Sprawa jest w toku - powiedziała lakonicznie prokurator Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Szokujący mord na Białołęce. Jak do tego doszło?
Wstrząsające wydarzenia miały miejsce 11 sierpnia. 72-letni mieszkaniec Tarchomina pojechał odwiedzić swojego 48-letniego zięcia. Długo nie wracał, więc zaniepokojona żona zawiadomiła policję. Wysłany na miejsce patrol nie zastał nikogo w mieszkaniu. Za drzwiami panowała złowroga cisza. W pewnym momencie drzwi do windy otworzyły się. Wyszedł z nich 48-latek, który w rękach trzymał piłę tarczową. Na widok policjantów bardzo się zdenerwował, na ich pytania odpowiadał z opóźnieniem. Policjanci przeczuwali, że stało się coś złego. Przy drzwiach zauważyli brunatną smugę, 48-latek miał na ubraniu ślady krwi. - Mężczyzna stwierdził, że źle się czuje. Dodał też, że boi się wejść do swojego mieszkania. Dobrowolnie oddał policjantom nóż, który trzymał w kieszeni. Mundurowi nałożyli mu kajdanki - poinformowała kom. Paulina Onyszko z białołęckiej policji.
Zatrzymany przekazał funkcjonariuszom klucz do swojego mieszkania. Widok, jaki mundurowi zastali po wejściu do środka, mrozi krew w żyłach. Na korytarzu leżały okaleczone zwłoki 72-letniego mężczyzny pozbawione nóg. Obok ciała leżała piła, toporek i siekiera. Wszystko obryzgane krwią. Na miejsce natychmiast wezwano policjantów z pionu kryminalnego. Ci znaleźli obcięte nogi 72-latka w osiedlowej altanie śmietnikowej.
"Pojechał do marketu po lepszą piłę"
Prokuratura przekazała w sierpniu wstrząsające szczegóły. 48-latek usłyszał zarzut zabójstwa i znieważenia zwłok, bo nogi obciął swojej ofierze już po śmierci. Według śledczych ciał zwłoki „tym, co miał w domu”. Miał trudności z dalszym kawałkowaniem zwłok, więc postanowił ułatwić sobie zadanie. - Pojechał do marketu, żeby kupić lepszą piłę. Z nią zatrzymali go policjanci – dodała prokurator Skrzeczkowska. Przerażającym jest fakt, że o tak później porze zakupy mógł zrobić jedynie w dużym markecie budowalnym na Białołęce. W ubraniu poplamionym krwią chodził wśród sklepowych regałów i wybierał narzędzie, którym chciał dalej masakrować zwłoki! Z zakupioną piłą tarczową wrócił do domu i wtedy zatrzymali go policjanci. Za postawione zarzuty grozi mu dożywocie.