Trasa S8 została otwarta w styczniu. Od początku inwestor miał wątpliwości co do jakości jezdni. Ale dopiero kontrola asfaltu potwierdziła najgorsze obawy. Materiał nie spełnia norm. I teraz co i rusz jezdnię trzeba łatać.
Za mało asfaltu w asfalcie
- Pierwsze badanie wykazało, że miejscami na trasie asfaltu jest za mało lub za dużo asfaltu. Poza tym okazało się, że nie jest wystarczająco gęsty - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Urszula Nelken (48 l.), rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Dlatego szykują się kolejne odwierty. Dopiero po ich analizie zostanie podjęta decyzja o zakresie prac remontowych. Wtedy wyznaczona zostanie również nowa organizacja ruchu. Kierowców zatem czekają spore utrudnienia. Wygodna ekspresówka znów zmieni się w plac budowy, na którym nie będzie mowy o szybkiej i sprawnej jeździe.
Kierowcy nie dowierzają
Andrzej Stadnik (58 l.), kierowca, nie może uwierzyć w tak skandaliczny obrót spraw. - Jak to będą znowu kuć i łatać?! Mam tylko nadzieję, że nie będą chodzić z wiadrem asfaltu i łyżką zaklejając dziury - śmieje się.
Remont sfinansuje wykonawca. GDDKiA będzie chciała podpisać też aneks do umowy, aby dwuletnią gwarancję wydłużyć do pięciu lat. Wszystko z obawy, że mogą to być niejedyne usterki.
Zapłacą za naprawę
Otwarta 19 stycznia trasa ekspresowa S8 kosztowała 2,149 mld zł. Ma 10,4 km i łączy trasę AK z trasą na Poznań. Droga na tym odcinku ma po trzy pasy ruchu w każdą stronę, na których można się rozpędzić według przepisów nawet do 130 km/h. Ekspresówkę wybudowało konsorcjum firm Budimex, Mostostal, Warbud i Strabag. To te przedsiębiorstwa między sobą podzielą się kosztami naprawy S8.