Kto zatem strzelał do "Kikira"? Po 18 latach od tamtych wydarzeń - nie wiadomo. Andrzej Cz. w październiku 2000 r. leżał na chirurgii w szpitalu przy Szaserów i dochodził do siebie po postrzeleniu w okolicach Wyszkowa. Prokuratura jak na tacy dostała opis tego, kto i dlaczego zlecił zabójstwo szefa gangu z Marek. Miał to być wyrok wykonany przez podwładnych bossa, którzy zaczęli się buntować, że ciągle muszą oddawać mu "procenty" z przestępstw. Zeznawało w tej sprawie dwóch skruszonych gangsterów, świadek koronny Mirosław K. ps. Miron i mały świadek koronny Rafał T. "Tołdi". Ten ostatni nawet sam przyznał, że brał udział w zabójstwie. I na tej podstawie śledczy sporządzili akt oskarżenia.
- Andrzej Cz. miał wielu wrogów, nie tylko wewnątrz grupy, którą dowodził. Przesłuchano ponad 150 osób. Z ich zeznań wyłania się jednak 20 różnych wersji zabójstwa - precyzował sędzia Piotr Janiszewski. W związku z tym brak wiarygodności zeznań i brak dowodów nie pozwoliły na skazanie oskarżonych. I wszystkich sześciu mężczyzn zostało uniewinnionych. Na twarzach tych, którzy w piątek osobiście słuchali wyroku (Krzysztof B. ps Kozioł i Jerzy B. ps. Mutant vel Jurij) nie było jednak widać radości. Większość z oskarżonych w tym procesie odbywa kary za inne przestępstwa. Gang mutantów "wsławił się" brutalnymi porwaniami dla okupu, m.in. strzelaniną z policją w Parolach czy przygotowaniu zasadzki na policję w Magdalence, gdzie zginęło dwóch antyterrorystów, a 15 zostało rannych.