Wrocławscy prokuratorzy, którzy od miesięcy prowadzą żmudne śledztwo i przedstawiają kolejne zarzuty związane z nieprawidłowościami przy zwrotach nieruchomości w stolicy, nie kryją irytacji na takie decyzje sądu.
- Uznaliśmy te postanowienia za niesłuszne i złożyliśmy dziś właśnie zażalenie w tej sprawie – mówiła nam wczoraj poirytowana Katarzyna Bylicka, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu.
Według śledczych wypuszczenie na wolność urzędniczki Marzeny K. , mecenasa Grzegorza M. i biznesmena Janusza P. może mieć negatywne konsekwencje dla śledztwa. - Lepiej gdy pozostają w odosobnieniu. Po wyjściu mogą ustalić wspólną treść wyjaśnień – stwierdza prokurator Bylicka.
Cała trójka siedzi już blisko rok w areszcie po postawieniu im zarzutów korupcyjnych. Chodzi o 31 mln zł łapówek w związku z ustanowieniem prawa do użytkowania wieczystego działki przy Placu Defilad 1 oraz do nieruchomości przy ul. Karowej 14/15.
Jeśli sąd nie podzieli zasadności skargi prokuratury, bohaterowie afery reprywatyzacyjnej będą mieli miesiąc na zebranie milionów za wolność.