Kiedy w 2014 r. rozpoczynano remont, planowano, że potrwa dwa lata. Tymczasem minęło pięć lat, miasto wydało już 10 mln zł, a oprócz demontażu foteli, sceny i aparatury oraz zerwania podłóg tak naprawdę niewiele zrobiono. Inna sprawa, że Sala Kongresowa jest pod nadzorem konserwatora zbytków, więc wszystkie procedury uzyskiwania pozwoleń trwają w nieskończoność. Na dodatek pierwszy wykonawca zbankrutował.
Inaczej tę sytuację widzi Jan Śpiewak z Wolne Miasto Warszawa, który dostrzega tu gigantyczne marnotrawstwo. I w tej sytuacji Rafał Krzemień powinien podać się do dymisji.
Przez ponad pół wieku w Sali Kongresowej odbywały się partyjne zjazdy i kongresy, ale też występowały największe światowe gwiazdy: m.in. The Rolling Stones, Sting, Elton John, Julio Iglesias czy Luciano Pavarotti. Pod koniec wynajęcie Sali Kongresowej kosztowało netto 35 tys. zł. za dobę.
- Remont będzie trwał trzy razy dłużej, niż budowa PKiN - zauważa Sebastian Kaleta, warszawski radny z PiS. I także uważa, że Rafał Krzemień powinien pożegnać się ze swoim stanowiskiem.
Na początku sierpnia został wybrany wykonawca projektu remontu Sali Kongresowej. Następnym krokiem po wykonaniu projektu będzie ogłoszenie przetargu na wykonawcę prac. - Planowany termin otwarcia wyremontowanej Sali Kongresowej to rok 2024 - twierdzą zgodnie prezes Rafał Krzemień i ratusz. Na remont Sali Kongresowej miasto przeznaczyło 180 mln zł.