Jak relacjonują pasażerowie feralnego lotu, ich podróż do Szwajcarii trwała zaledwie kilkanaście minut. Po tym czasie bowiem kapitan maszyny zakomunikował, że są drobne problemy techniczne i samolot wraca na Okęcie. Na szczęście pasażerowie nie wpadli w panikę, a samolot po drugim podejściu bezpiecznie wylądował na płycie lotniska.
Gdy pasażerowie wysiedli z maszyny, zobaczyli, że dziób samolotu jest dosłownie zmiażdżony. Dowiedzieli się wtedy, że podczas lotu uderzył w niego przelatujący ptak.
Kamila Wnuk, rzeczniczka Lotniska im. Fryderyka Chopina w Warszawie, poinformowała natomiast, że sprawą zajęła się Komisja Badania Wypadków Lotniczych, ponieważ ta sytuacja to mały incydent lotniczy.
Na szczęście tym razem nikomu nic się nie stało, a tego typu przypadki zdarzaja się bardzo rzadko.