Pani Krystyna mieszka w bloku przy ul. Górnośląskiej. Od ponad dwóch tygodni trwa tam modernizacja windy, która powróci dopiero w listopadzie. - Uważam, że remont jest potrzebny, dlatego nikogo o niego nie winię. Jednak liczyłam, że w takiej sytuacji ktoś mi pomoże z chodzeniem - mówi nam rozżalona seniorka. Schorowana 91-latka nie jest w stanie całymi dniami siedzieć w mieszkaniu. Ze względu na liczne choroby oraz rehabilitację, stara się być jak najdłużej na dworze. - Sąsiedzi są dla mnie bardzo uprzejmi, ale czuję, że wykorzystuje ich dobroć. Mam orzeczenie o niepełnosprawności. Spółdzielnia o tym wie, ale nikt mi nie pomaga - żali się emerytka. Aby zejść na dwór, musi zadzwonić po któregoś z sąsiadów.
Polecany artykuł:
Krystyna jest również w kontakcie z Domem Pomocy Społecznej, jednak ze względu na pandemię wolontariusze DPS nie są uprawnieni do tak bezpośredniej pomocy. Obecnie, jedyne, co mogą zrobić to dostarczyć kobiecie jedzenie i lekarstwa. - Gdyby nie sąsiedzi, przez dwa miesiące byłabym zamknięta w mieszkaniu - wyznaje Krystyna Suchecka.
Polecany artykuł: