Wczoraj rano w metrze można było spotkać Rafała Trzaskowskiego żującego... goździki! Po co? To sposób na znieczulenie! Kandydat nie chciał zarazić siedzącego obok Schetyny. - Jestem zaziębiony i zabijam zarazki. A zdrowie przewodniczącego to rzecz bezcenna – wytłumaczył jazdę z torebeczką goździków w garści.
Panowie pokonali całą pierwszą nitkę metra – wysiadali na stacjach i rozdawali ulotki. Szef Platformy przyjechał wesprzeć kandydata i przy okazji opowiedzieć o ogromnych dotacjach z Unii Europejskiej. - 40 procent warszawskich inwestycji zostało zrealizowanych ze środków unijnych – przypomniał Rafał Trzaskowski. A Schetyna postraszył po raz kolejny, że za rządów PiS Warszawa funduszy z Brukseli może już w ogóle nie dostać. Tę tezę wielokrotnie dementował rywal Trzaskowskiego. - Straszenie PiS-em to stały element gry polityków PO – ocenia Patryk Jaki. Schetyna w jednym zgodził się z kandydatem Zjednoczonej Prawicy, który przekonuje, że „zwycięstwo Trzaskowskiego to czwarta kadencja Hanny Gronkiewicz-Waltz”. Przewodniczący PO też mówił o kontynuacji rządów. - Ważne jest, żeby mówić o mądrej kontynuacji, a nie o marnowaniu tego wszystkiego co dotychczas zostało zrobione – stwierdził.