Ostatnie pożegnanie zabitego ratownika medycznego. Nie sposób przejść obojętnie obok jego grobu
Białe lilie, czerwone róże, wieńce ozdobione wstęgami – morze kwiatów rozciągało się wokół urny, tworząc barwną, choć przepełnioną bólem ścianę. Kwiaty mówiły więcej niż słowa. Były hołdem, wyrazem wdzięczności i głębokiego smutku po stracie Cezarego L., ratownika medycznego, który zginął, ratując życie innego człowieka.
– Miał przejść na emeryturę w październiku. Pomimo, że mógł dotrwać jej w spokojniejszym zawodzie, nie poddał się i dalej niósł pomoc potrzebującym. Nie patrzył na to, że miał daleko do pracy. Wstawał rano, wyjeżdżał, wracał zmęczony o pomagał żonie w domu. Chciał dotrwać emerytury, na którą odchodził w październiku – mówił duchowny podczas czwartkowej (30 stycznia) mszy świętej.
Podczas uroczystości pogrzebowych w Rakowiskach kwiaty stały się niemymi świadkami bólu bliskich i współpracowników. Każda wiązanka symbolizowała wdzięczność za lata służby, za każdą uratowaną osobę, za poświęcenie, które kosztowało go życie.
Przy urnie, pośród zapachu świeżych róż, szeptano cicho modlitwy. W powietrzu unosił się aromat białych lilii, symbolu czystości i oddania – takiego, jakim cechował się zmarły.
Kiedy uroczystości dobiegały końca, ostatnie wiązanki spoczęły przy kolumbarium, tworząc wzruszającą mozaikę barw.