Ta akcja owiana jest mgłą tajemnicy od kilku tygodni. Pierwszy raz służby z Warszawy w towarzystwie przedstawicieli ambasady USA zjechały się do Modlina w wakacje. Jak się dowiadujemy nieoficjalnie, byli też agenci FBI. Wspólne badali sprawę makabrycznego zabójstwa obywatela USA. Chodzą plotki, że Amerykanin zabił swoją siostrę. Jej ciało miał poćwiartować i w walizce wrzucić do rzeki. Wtedy śledczy rozjechali się bez ustaleń. W ubiegłym tygodniu powrócili. Jak słyszymy – jeden z wędkarzy miał wyłowić walizkę, ale wystraszony swoim znaleziskiem wrzucił ją z powrotem do rzeki.
Polecany artykuł:
Ekipa wodniaków WOPR z sonarami, z agentami FBI na pokładzie, znów wyruszyła na Narew na poszukiwania. Podobno sprawa jest na tyle tajna, że "federalni" chcą być przy odnalezieniu zwłok i od razu przejąć je "po cichu" i zabrać do swojego kraju. Akcja ma charakter utajniony. Gdy pytamy wszelkie możliwe służby, które mogą coś wiedzieć w tej sprawie, za każdym razem funkcjonariusze "nabierają wody w usta". - Nie komentujemy sprawy – powiedział krótko, ale oficjalnie Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, która współpracuje z amerykańskimi służbami.
Polecany artykuł: