Jeden spacerował z flagą, drugi go nagrywał
Mogło dojść do wielkiej tragedii. Podczas Godziny „W”, przemówień Roberta Bąkiewicza przy rondzie Dmowskiego, dwóch młodych mężczyzn urządziło sobie spacer po stelażu reklamy zamontowanej na dachu budynku przy Alejach Jerozolimskich 33. Całe zajście obserwował dziennikarz „Super Expressu”, który minuta po minucie relacjonował nam to, co się działo w ścisłym centrum Warszawy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nie żyje Krzysztof Przelaskowski ps. „Struś”. Miał 93 lata. W trakcie Powstania Warszawskiego był w „Szarych Szeregach”
– Podszedłem do policjantów i zapytałem się, czy wiedzą o tych dwóch kaskaderach chodzących po stelażu. Mówiłem im, że może dojść do tragedii. Funkcjonariusz spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Nic nie odpowiedział. Nie zareagował – przekazał dziennikarz. – Ludzie zaczęli krzyczeć, że oni zaraz spadną. Policjanci nadal nie reagowali – dodaje.
Sekundy od tragedii w centrum Warszawy
– Stałem i nie dowierzałem w to, co widzę. Kilkanaście sekund później tych dwóch mężczyzn zeszło nieco niżej i zniknęli mi z pola widzenia – podsumowuje dziennikarz.
Oprócz tej sytuacji, podczas Marszu Powstania Warszawskiego, nie doszło do żadnych starć z policją, niszczenia mienia lub bijatyk pomiędzy uczestnikami obchodów 78. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.