Tak dramatycznych emocji nie spodziewali się kibice drużyn juniorów, którzy 13 listopada wybrali się na mecz w Pruszkowie. Tego dnia na murawie Znicz Pruszków miał zagrać przeciwko Turowi Jaktorów. Wśród zawodników był 14-letni syn stołecznego strażnika miejskiego, który w swój dzień wolny od pracy przybył na trybuny kibicować pruszkowskiej drużynie.
Nagle sportowe emocje opadły. Tuż po rozpoczęciu meczu jeden z juniorów drużyny przeciwnej upadł na murawę. Jego serce przestało bić! Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie nastolatka. Do nieprzytomnego chłopca podbiegli trenerzy, ale nie potrafili mu pomóc. Widząc to, strażnik miejski z Warszawy podbiegł na boisko, by pomóc 14-latkowi.
"Młody zawodnik nie oddychał, a jego puls był niewyczuwalny. Informując trenerów, że jest warszawskim strażnikiem miejskim i przeszedł szkolenie w udzielaniu pomocy przedmedycznej, poprosił o natychmiastowe wezwanie pogotowia ratunkowego. Od razu rozpoczął też masaż serca. Po chwili dołączył do niego jeden z rodziców, który pomagał prowadzić resuscytację" - poinformowała Straż Miejska w Warszawie.
Na szczęście po kilku minutach akcji ratunkowej funkcjonariusz poczuł, jak serce nastolatka zaczyna bić. "Chłopiec gwałtownie nabrał powietrza w płuca i otworzył oczy. Po ułożeniu chorego w pozycji bezpiecznej nadal monitorował jego stan aż do przyjazdu karetki. Po kilku minutach od rozpoczęcia akcji ratunkowej przyjechało pogotowie" - podała Straż Miejska.
Młody zawodnik został zabrany do szpitala, gdzie po badaniach wyszło na jaw, że przyczyną jego zasłabnięcia była wrodzona wada serca.
"Nastolatek przeszedł w szpitalu specjalistyczny zabieg. Natomiast inspektor Mariusz Dobrzyński otrzymał kilka dni temu podziękowania za swoją postawę od rodziców. Jednak największą nagrodą jest świadomość, że rówieśnik jego syna wraca do zdrowia" - przekazała Straż Miejska.