Do makabry doszło w środowe popołudnie w maleńkiej wsi Krupia Wólka w powiecie piaseczyńskim. Wszystko wydarzyło się chwilę po godzinie 14 na lokalnej drodze. Siedmioletnia dziewczynka razem z mamą jechały do domu na rowerach, najprawdopodobniej ze szkoły w pobliskich Uwielinach. Na prostym odcinku drogi dziecko z niewyjaśnionych przyczyn nagle wjechało na środek jezdni tuż pod koła nadjeżdżającego opla. Dziewczynka runęła na ziemię, na miejsce natychmiast wezwano pogotowie ratunkowe i ratowników. Niestety na pomoc było za późno - życia siedmiolatki nie udało się uratować. Dziewczynka zmarła na oczach ukochanej mamy.
Kobieta była oszołomiona, nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Rozpaczała w cieniu tragedii, siedząc na chodniku i nie kryjąc łez. Do tragedii doszło w pobliżu ich domu. Kierowca opla, 28-latek był trzeźwy. Został zabrany do szpitala na pobranie krwi, by sprawdzić czy nie był pod wpływem środków odurzających. - Został zatrzymany na wniosek prokuratora i trafił do policyjnej celi – mówił w środę nadkom. Jarosław Sawicki z piaseczyńskiej policji.
W czwartek nie były jeszcze znane wyniki badań krwi kierowcy. Nadkom. Sawicki potwierdził, że mężczyzna nadal jest zatrzymany i wkrótce zostanie przesłuchany przez prokuratora. - Na razie 28-latek nie usłyszał żadnych zarzutów - dodał.
W miejscu tragedii w Krupiej Wólce pojawiło się kilka zniczy. Zrozpaczeni mieszkańcy utworzyli okrąg z kilku kamieni, położyli kwiaty i zapalili światło pamięci. Próbowaliśmy skontaktować się też ze szkołą w Uwielinach. Dyrektor szkoły nie chciała jednak zabierać głosu. - Nie byłam na miejscu wypadku i nie będę się wypowiadać - przekazała i zakończyła rozmowę.