Już nie raz mówiło się o grupach dzików maszerujących przez warszawskie dzielnice, ale o wilku jeszcze nikt nie słyszał. Do poniedziałku. Właśnie tego dnia do strażników miejskich zadzwonił jeden z mieszkańców Włochów z informacją o rannym psie, który błąka się przy ul. Rebusowej. Po przyjeździe funkcjonariusze spostrzegli, że to dziki przybysz, a nie dobrze nam znany najlepszy przyjaciel człowieka. Zawiadomili więc łowczego z Lasów Miejskich, który złapał wilka. Ranny trafił do schroniska dla dzikich zwierząt.
- Na razie prowadzimy diagnostykę. Wiemy, że zwierze ma uraz kręgu na odcinku lędźwiowym. To bardzo poważny uraz. Wilk ma problemy z poruszaniem się – powiedział nam mówi Robert Strąk kierownik działu ds. ochrony zwierzyny Lasów Miejskich.
Podstawowe pytanie jakie się nasuwa w tej sytuacji to – skąd wziął się w Warszawie taki zwierzak? - Wydaje się, że wilki nie odczuwają już tak dużego lęku przed ludźmi, jak kiedyś. Jednakże nie ma pełnej wiedzy na ten temat, dlatego też trudno to w 100% zweryfikować. Wilki potrafią przemieszczać się na bardzo duże odległości, dlatego zdarza się, że pojawiają się również w pobliżu terenów zurbanizowanych, takich jak np. m.st. Warszawa. Są to jednak przypadki incydentalne – tłumaczył Strąk.
Czy obecność wilków w miastach stanowi dla ludzi zagrożenie? Na pewno trzeba mieć pełną świadomość, że mamy wtedy do czynienia ze zwierzętami dzikimi, w dodatku drapieżnikami. - One raczej omijają człowieka. Ja nie znam przypadku ataku wilka na ludzi, ale trzeba uważać – powiedział Strąk.
Ale jak uważać? - Trzeba zachować ostrożność i spokój. Przede wszystkim nie krzyczeć i nie wykonywać gwałtownych ruchów, nie rzucać nic w zwierzę. Należy powoli wycofać się i spokojnie oddalić – zalecił ekspert.