- Byłam głodna. Wiedziałam, że dostanę ten posiłek. Ale ktoś go po prostu ukradł – mówi nam załamana emerytka z Targówka. W jej mieszkaniu zadzwonił telefon. Usłyszała w słuchawce, że został przygotowany dla niej i jej męża specjalny posiłek i wolontariusze dowiozą go niebawem do bloku.
- Zadzwonił do nas pan Grzegorz, który pracuje i pomaga w grupie „widzialna ręka”. Powiedział, że zostawił nam na klatce dwa specjalne posiłki, jeden dla mnie - osoby niepełnosprawnej z cukrzycą i drugi dla mojego męża w ramach bezpłatnej pomocy seniorom. Mąż po chwili wyszedł na klatkę schodową, żeby odebrać jedzenie, ale... już nie było. Zadzwoniłam do pana Grzegorza z "widzialnej ręki" zapytać, gdzie zostawił posiłek, bo nigdzie go nie ma. Stwierdził, że położył gow bloku na piętrze – opowiada zniesmaczona złodziejstwem kobieta.
Nie dowierzając, wyszła jeszcze i ona poszukać zostawionego przez pana Grzegorza posiłku. - Sprawdzając każdy kąt pomyślałam, że może pomylił piętra ze zmęczenia. Mimo złego samopoczucia i obniżonej odporności wsiadłam do windy i objechałam wszystkie piętra. Ale nie znalazłam paczek z jedzeniem - mówi nam emerytka. - Ludzie są okrutni. Ktoś nam po prostu ukradł te 2 porcje - dodaje kobieta. Policja jak na razie nie dostała żadnego zgłoszenia. - Nie otrzymaliśmy żadnych sygnałów z rejonu Targówka i Bródna, żeby dochodziło do kradzieży jedzenia-informuje Irmina Sulich z praskiej komendy.