Wszystko zaczęło się w momencie gdy jeden z zawodników walczących o półfinał wykorzystał wszystkie litery i wygrał partię z przewaga jednego punktu. Wtedy, jego przeciwnik oskarżył go o schowanie litery "G" i zażądał rewizji osobistej rywala.
Przegrany był tak zdesperowany, że wskazywał nawet miejsce gdzie mogło dojść do oszustwa, miała to być... toaleta. Według gracza tam jego przeciwnik miał schować jedną z literek.
Ostatecznie sędziowie przewertowali regulaminy od literki A do Z i orzekli - rewizja osobista zawodnika nie jest możliwa. Sprawdzono natomiast toaletę - literki nie znaleziono.