W sobotę po godz. 17 przed maskę jadącego ulicą Jana Kazimierza auta wypadła sarna. Pisk opon. Uderzone zwierzę odskoczyło w pole i padło na ziemię. Ktoś natychmiast zaczął wzywać służby. Straż gminna, już na miejscu, próbowała skontaktować się z weterynarzem. Niestety bezskutecznie. - Weterynarz gminny, który powinien przyjechać, był poza zasięgiem, a jego zastępca odmówił, bo gmina nie zapłaciła mu zaległych faktur – relacjonują świadkowie tego zdarzenia na facebooku. - Czas mijał, panowie że straży nie mogli nic zrobić.

i
Przykryliśmy sarnę kocem, bo biedna próbowała wstać a racice odmawiały posłuszeństwa – mówi nam jedna z ratujących zwierzaka. W końcu sami, prywatnym autem, zawieźli konającą sarnę do ośrodka dla dzikich zwierząt w Wawrze. Tam jednak zwierzę padło. - Smutek i rozżalenie. Bo trafiliśmy na mur procedur. Gdyby weterynarz przyjechał w porę, może sarna by przeżyła.. – mówi załamana pani Agnieszka.
Straż nie chciała komentować wczoraj tego zdarzenia. Urząd gminy w Nieporęcie ma odpowiedzieć dziś.