Pani Paulina od urodzenia mieszkała z rodzicami przy ul. Prusa w Otwocku. Po ich śmierci w 2011 roku zmuszona była wymeldować się z niego przez konflikt rodzinny. - Mieszkałam z braćmi, ale nie dało się tam żyć, bo non stop dochodziło do awantur - opowiada kobieta. Od tamtego czasu stara się nieustannie o mieszkanie od miasta, ale za każdym razem dostaje decyzje odmowną. - Chodzę i proszę, bo naprawdę chcę zacząć normalnie żyć. Ale jak widać nikogo to nie obchodzi. Chciałabym dać małą do żłobka i pójść do pracy. Na razie nie ma na to szans, bo nie mam stałego meldunku - opowiada ze łzami w oczach pani Paulina. Przez brak mieszkania straciła ukochanego synka. - Urzędnicy chcieli umieścić mi synka w domu dziecka. Sąd podjął decyzję, że do czasu , gdy nie dostanę mieszkania będzie z babcią. Brakuje mi go bardzo. On ma już 11 lat. Boję się, że ta rozłąka źle na niego wpłynie i kiedyś zarzuci mi, że go porzuciłam- mówi wzruszona. Na razie mieszka ze swoją córką Basia. Martwi się jednak, że i ją straci, gdy nie dostanie lokalu.
- Nie przeżyje tego. To są moje dzieci, które wynosiłam pod sercem. Powinny być przy mnie - płacze. Dlaczego do dziś miasto nie pochyliło się nad jej losem i nie przyznało mieszkania? Okazuje się, że lokal się jej nie należy, bo nie jest mieszkanką Otwocka. - Mieszkałam od urodzenia w Otwocku. Prezydent powiedział, że jak się wymelduję z mieszkania rodziców, dostane inne. Teraz okazuję się, że mi się nie należy, bo nie jestem mieszkanką miasta - dodaje zdruzgotana. Jak długo jeszcze urzędnicy będą zwodzić panią Paulinę?
Sprawą kobiety zainteresował się radny Marcin Kraśniewski oraz dyrektor ZGM. - Zweryfikuję tę sprawę i przedstawię ją na komisji - informuje radny. - Jeśli komisja mieszkaniowa pozytywnie zaopiniuje wniosek i przyzna pani Paulinie lokal, to poszukamy w zasobach gminnych odpowiedniego lokum dla niej i jej dzieci - powiedział Linii Otwockiej Bartłomiej Kozłowski, dyrektor ZGM -
Polecany artykuł: