O niestosownych zachowaniach dyrektora Bartłomieja K. w stosunku do swojej sekretarki od początku mieli wiedzieć wszyscy pracownicy. Nikt jednak nie odważył się zareagować. - To jedna wielka klika. Sami znajomi dyrektora. Nie chcą stracić pracy, dlatego milczą – mówi nam osoba z otoczenia. Długi czas milczała też sama poszkodowana. W końcu nie wytrzymała. Napisała skargę do Rady Miasta Otwocka, w której opisała krok po kroku to, co według urzędniczki spotkało ją ze strony przełożonego. - Ciężko o tym mówić. Czuję się okropnie poniżona i wyśmiana - opowiada nam załamana. Jest w złym stanie psychicznym.
NIE PRZEGAP: BRUTALNY atak na Trzaskowskiego. Soczyste uderzenie na ulicy. To musiało go zaboleć, AFERA na całą Polskę
Dotarliśmy do skargi, którą przekazała urzędnikom. To co jest w niej zawarte mrozi krew w żyłach. - Dyrektor zaprosił mnie do pokoju i oznajmił mi, że jego kolega zrobi z nim interes, jeśli pójdę z nim na randkę. Odmówiłam! Kiedy wychodziłam z pokoju, usłyszałam - przez panią nie zarobię 30 tys. Wyszłam zawstydzona i upokorzona - czytamy w skardze. Dyrektor przez cały czas miał pozwalać sobie na wiele. - Nie wiedziałem, że jest pani taka rozrywkowa- takie przytacza słowa sekretarka.
- Powiedział, że śniłam mu się w nocy oraz, że mój narzeczony czeka na nas z jego żoną. Szydził z mojego związku. Śmiał się, że mój chłopak przynosił sushi do urzędu najładniejszym panienkom. Sugerował, że jestem przez niego zdradzana. Kiedy chciałam wziąć urlop powiedział przy pracownikach, że jeśli jadę z narzeczonym to mi nie podpisze- jest napisane w skardze. Często używał też według sekretarki takich słów. - Jak można być całe życie z jednym mężczyzną. Ja pani znajdę męża - pisze w skardze ofiara. Sekretarka z braku czasu nie mogła zrobić sobie nawet przerwy na posiłek. - Musiałam obsługiwać prywatne spotkania, odgrzewać, nakładać i podawać posiłki, a także zamawiać prywatne rzeczy dyrektorowi, np. lampki choinkowe.
- W ostatnim czasie dochodzą do mnie informacje, że dyrektor rozpowiada, że zażywam narkotyki – napisała jeszcze zrozpaczona kobieta. Wysłaliśmy pismo do dyrektora, by odniósł się do skargi. Niestety, nie odpisał. Wybraliśmy się do niego osobiście. Ale ten skutecznie zabarykadował się w swoim gabinecie i nie wyszedł. Na miejsce została wezwana policja. Funkcjonariusze po wylegitymowaniu, odjechali. Prezydent miasta przekazał sprawę swojemu zastępcy. - Informuję, że jak w każdej tego typu sprawie zweryfikujemy wszelkie informacje przekazane w skardze, a następnie podjęte zostaną stosowne decyzję - napisał Paweł Walo, wiceprezydent. W środę wieczorem podczas sesji Rada Miejska w Otwocku debatowała nad skargą. Komisja z udziałem prezydenta ma zbadać sprawę niestosownych zachowań dyrektora ZGM.