Pan Łukasz Żaczkowski (32l.) z Woli ma początki cukrzycy. W ubiegłym tygodniu wybrał się do miasta załatwić parę spraw. Nagle źle się poczuł. - Bardzo często mam spadki cukru i muszę zjeść coś słodkiego, żeby mi się poprawiło. Wtedy też zrobiło mi się słabo i zaczęło kręcić w głowie. Myślałem, że się przewrócę na chodniku. Nie chciałem dzwonić po pogotowie, bo teraz panuje epidemia i boje się iść do szpitala. Pomyślałem, że wejdę do pobliskiego sklepu, kupię sobie coś słodkiego, to zrobi mi się lepiej - tłumaczy mężczyzna.
Było chwilę po godz. 10, gdy wszedł do Żabki na ul. Moniuszki i poprosił personel o batona. Ale pracownicy sklepu nie odmówili mu sprzedaży. - Nie przyszedłem robić zakupów. Prosiłem tylko o jednego batona. Tłumaczyłem, że jest mi słabo i muszę zjeść coś słodkiego. Ale powiedziano mi, że teraz są godziny dla seniorów, a ja nie jestem seniorem i nie mogą mi sprzedać batona, bo będą mieć problemy - dodaje zbulwersowany.
Nadchodzi mocne uderzenie ZIMY. Synoptycy nie mają już wątpliwości, będzie MRÓZ i ŚNIEG
Blady i rozczarowany wyszedł ze sklepu i ledwo żywy przez prawie dwie godziny czekał na to, by móc kupić jednego batona. Zapytaliśmy kierownictwo sklepu o tę sytuację. - Niemożliwe, żeby personel się tak zachował. Nie wierzę w to. Na pewno, gdyby ktoś przyszedł i prosił o pomoc, nikt by mu jej nie odmówił - tłumaczy kierowniczka Żabki. Dla pana Łukasza te przepisy w ogóle są bez sensu. Uważa, że trzeba je zmienić. - Straciłbym przytomność, bo sprzedawca nie może mnie obsłużyć w godzinach dla seniorów. Wszyscy dobrze wiemy, że w tym czasie niewielka ilość seniorów robi zakupy.
Czy godziny dla seniorów powinny zostać zniesione? Czekamy na Waszą opinię na Facebooku!