- Przy wałach nad Wisłą, w okolicach ul. Gmury spacerowiczka zobaczyła leżącego w rzece, utopionego psa. Jedziemy na miejsce i naszym oczom ukazuje się wstrząsający widok. Pies dryfuje w Wiśle, ma skrępowane sznurkiem od snopowiązałki tylne nogi. Koniec sznura przywiązany jest do metalowej siatki umacniającej skarpę. Młody mieszaniec bernardyna był dręczony przez śmiercią- ma odrąbany ogon. Nie wiemy czy w chwili wrzucenia do rzeki pies jeszcze żył, ale wszystko na to wskazuje - relacjonowali pracownicy TOZ.
To właśnie oni wezwali policję, która dokonała oględzin. Z kolei wezwana na miejsce straż miejska nie znalazła czipa. Towarzystwo ochrony zwierząt chce odnaleźć właściciela psa. - To był duży pies. Był przywiązany do skarpy, a więc nie spłynął rzeką. Musiał mieszkać najdalej w okolicach Płocka, jeśli nie w samym mieście - czytamy we wpisie na facebooku