Mieszkańcy Warszawskiej Woli boją się o swoje zdrowie. Z pisma dewelopera dowiedzieli się tylo o skażeniu terenu, a inwestor zajmujący się pracami budowlanymi, nie zamierza przerywać prac. Jak podają reporterzy Uwagi TVN, jedną z sugestii dewelopera było, żeby nie otwierać okien i nie zbliżać się do ogrodzenia.
Bartłomiej Klikowicz, członek zarządu wspólnoty mieszkańców dodaje, że skażenie jest dokładnie pod balkonami. Inwestorzy próbują uspokoić przerażonych mieszkańców - Nie ma dla nich żadnego zagrożenia. Zagrożenie jest jednynie dla osób, które będą w bezpośrednim kontakcie z substancjami. Przekonują także, że zostaną one usunięte.
Konflikt interesów?
Mieszkańcy boją się, że nikt nie kontroluje działaności inwestora. Im zależy na bezpieczeństwie, natomiast deweloper martwi się o terminowe wykonanie prac. Problem ciągnie sie już pona pół roku. Dostrzeżono niebezpieczeństwo po wypadku jednego z pracowników budowy, który stracił na niej przytomność. Inwestor ograniczył się jedynie do napisania pisma, że nie ma poważnego zagrożenia. Niedoinformowani mieszkańcy są rozgoryczeni, że nikt nie liczy się z ich zdaniem. Prace budowlane będą trwały jeszcze 3-4 miesiące.
Sztab kryzysowy
Wiceprezydent Warszawy, Michał Olszewski, obiecuje mieszkańcom Obozowej spotkanie, jak tylko przyjdą wyniki badań gleby.
Inwestor zapowiedział także przedstawienie dokłądnego planu pozbycia się substancji szkodliwych spod ich okien. Będzie na bieżąco informował ich o postępach prac. Po spotkaniu sztabu kryzysowego, deweloper zapewnił, że prace nie będą stawiły żadnego zagrożenia.