- Jednym z miejsc, gdzie osoby bezdomne koczują, jest trzypiętrowa przedwojenna kamienica przy ul. Olbrachta nieopodal Górczewskiej - informuje Jerzy Jabraszko, rzecznik Straży Miejskiej. Około godz. 10 dwoje funkcjonariuszy Ulicznego Patrolu Medycznego weszło na klatkę schodową. Tam zastali mężczyznę w wieku 61 lat, który był brudny i zaniedbany. Na widok funkcjonariuszy bezdomny uśmiechnął się z bólem. - Jak to dobrze, że jesteście. Mam duszności, kaszel, boli mnie serce. Ratujcie - błagał bezsilny mężczyzna.
- Strażnicy zmierzyli mężczyźnie temperaturę i saturację krwi. Wyniki były złe. Szczególnie niepokojące było niskie nasycenie krwi tlenem, ale istniało też ryzyko zakażenia wirusem covid-19 - relacjonują strażnicy miejscy.
Szybki test na wirusa okazał się być negatywny, a w międzyczasie zostało wezwane pogotowie. Ku zdziwieniu strazników, mężczyzna nie chciał udać się do szpitala. - Powiedział, że niedawno tam był i nic mu to nie pomogło - komentuje Jabraszko. Wtedy strażnicy postanowili pomóc mężczyźnie. - Zaczęliśmy dzwonić po różnych ośrodkach w poszukiwaniu wolnego miejsca dla mężczyzny, ale znalezienie go w stanie epidemii jest bardzo trudne. W końcu porozumieliśmy się z placówką przy ul. Traktorzystów, że jeśli mężczyzna będzie trzeźwy, to po południu zostanie przyjęty do sali buforowej na okres kwarantanny – opowiadają strażnicy z Ulicznego Patrolu Medycznego.
Pomoc na medal
Funkcjonariusze zabrali mężczyznę do placówki Caritas przy ul. Żytniej. Tam wziął kąpiel. Dostał też czystą odzież, a na koniec otrzymał posiłek. Kiedy mężczyzna wytrzeźwiał funkcjonariusze przewieźli bezdomnego do placówki w Ursusie, gdzie został przyjęty do sali buforowej, w której spędzi najbliższe dwa tygodnie. Jeśli w tym czasie nie pojawią się u niego objawy zarażenia wirusem covid-19, to po zakończeniu kwarantanny personel placówki znajdzie mu wolne miejsce w schronisku.