Polecany artykuł:
Kiedy 19-latek szedł na spotkanie z dawnym kolegą nie spodziewał się, że wieczór skończy się dla niego w szpitalu ze złamanym nosem i ogólnymi bolesnymi potłuczeniami. Rówieśnik pokrzywdzonego zaprosił go do mieszkania kolegi Patryka w Śródmieściu. 19-latek zgodził się. W mieszkaniu był jeszcze znany mu Cezary W. ze swoją dziewczyną. Wszyscy poszli do sklepu, kupili alkohol i wrócili do mieszkania. Grali w karty słuchali muzyki, rozmawiali i czas płynął spokojnie.
Po tym, jak odprowadzili dziewczynę Czarka na autobus, postanowili dokupić jeszcze porcje alkoholu. Jednak już wtedy kazali za niego zapłacić swojemu gościowi. Nie potrafił odmówić. Kiedy sytuacja się powtórzyła, zaprotestował, co bardzo nie spodobało 20 i 24-latkowi. Jeszcze przed sklepem zaczęli popychać gościa. Cezary W. bez skrupułów zaczął okładać pięściami pokrzywdzonego. Wywrócił go, kopał i dusił. Natomiast Patryk K. strzelał do niego z plastikowych pocisków. Przestali dopiero wówczas, kiedy się zmęczyli.
Obolały i zakrwawiony 19-latek powiedział, że chce już iść do domu, musi tylko odebrać z ich mieszkania plecak ze swoimi rzeczami, telefonem i dokumentami. Wszyscy razem poszli do mieszkania Patryka K. Tam napastnicy skuli 19-latka kajdankami, posadzili na krześle, zabrali pieniądze z portfela, telefon komórkowy, zniszczyli kartę SIM i zaczęli ponownie bić ofiarę. Uderzali mężczyznę pięściami, kopali, strzelali z pistoletu na kulki. Przestali dopiero wtedy, kiedy pobity mężczyzna udał, że stracił przytomność.
Postanowili go rozkuć i wyrzucić z mieszkania. Gdy zobaczyli, że pokrzywdzony się ocknął, dołożyli mu jeszcze kilka pięści i kopnięć i wypchnęli go z klatki schodowej. Kolega, który zaprosił poszkodowanego na spotkanie na początku całego zajścia stawał w jego obronie, ale to nie skutkowało. Później wyszedł z mieszkania pod pozorem zakupu alkoholu i nie wrócił.
Pomocy pokrwawionemu mężczyźnie udzielił przypadkowy mężczyzna jadący właśnie samochodem. Zobaczył pobitego chłopaka i zawiózł go do domu. Tam już zajęła się nim matka, która zawiozła 19-latka do szpitala. Lekarz stwierdził złamanie nosa i rozległe zasinienia na twarzy o całym ciele. Po wyjściu ze szpitala pokrzywdzony zawiadomił ursynowskich policjantów. Ci sprawę przekazali kolegom ze Śródmieścia.
Funkcjonariusze z wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu przyjęli zawiadomienie od pokrzywdzonego i po ustaleniu okoliczności przestępstwa, najpierw zatrzymali 20-letniego Patryka K. Mężczyzna potwierdził przebieg zdarzeń i za wszystko obwinił o 4 lata starszego Cezarego W. Powiedział, że broń na kulki znajduje się u niego w mieszkaniu. Policjanci odwiedzili też jego kolegę, którego również zatrzymali. Obaj trafili do policyjnych cel. Na razie mężczyźni są aresztowani na 3 miesiące. Grozi im kara nawet do 12 lat więzienia.