Monika G. 8 lipca jechała swoim czarnym audi po Pradze. Na Ząbkowskiej straciła panowanie nad kierownicą i wbiła się autem w ścianę budynku na skrzyżowaniu z Brzeską. Celebrytka ratowała się w ten sposób przed uderzeniem w betonowe bariery, które ustawiono w poprzek ulicy w związku plenerową imprezą. Dosłownie kilka metrów dalej kłębił się tłum ludzi, ponieważ na ulicy odbywał się wówczas festyn „Otwarta Ząbkowska”.
Monika G. z obrażeniami głowy, miednicy i śledziony trafiła do szpitala.
Nie można jej było wówczas przebadać alkomatem. Ale świadkowie zdarzenia twierdzili, że czuć było od niej alkohol. Ustalenia prokuratury to potwierdziły. Kobieta przed wyjazdem „na miasto” zażyła psychotropy i popiła je alkoholem. W takim stanie wsiadła za kierownicę. Według śledczych miała we krwi 1,5 promila alkoholu. - Usłyszała zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu lub środków odurzających – potwierdza Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Pojawiły się jednak wątpliwości co do jej poczytalności. - Powołaliśmy biegłych z zakresu psychiatrii, aby ocenili czy Monika G. jest poczytalna – dodaje prokurator.
Dowiemy się tego w listopadzie. „Jakby każdy z nas był chodzącym aniołem, świat byłby piękny. Ludzie popełniają błędy, nie ja pierwsza i ostatnia” – tak wypadek komentowała Monika G. na instagramie.