Śmierć małej Hani. Szok przed sądem w Sochaczewie! Czy to dlatego doszło do wypadku w Przęsławicach?
Są nowe informacje dotyczące śmierci małej Hani, która zginęła w wypadku w Przęsławicach - proces w tej sprawie toczy się przed Sądem Rejonowym w Sochaczewie. Tragedia na drodze rozegrała się 2 kwietnia 2021 r., gdy leżąca w wózku 15-miesięczna dziewczynka była na spacerze z tatą i 3-letnim braciszkiem. Gdy rodzina szła lewą stroną jezdni, wracając do domu, uderzyło w nią białe infiniti. Mała Hania wypadła z wózka i uderzyła o ogrodzenie, ginąc na miejscu, choć była jeszcze reanimowana, a kierowca - 62-letni Zbigniew W. - uciekł z miejsca wypadku, lecz został później zatrzymany przez policję w Sochaczewie. Niegroźnie ranny został w wyniku zdarzenia również ojciec dziewczynki, a jej braciszkowi nic się nie stało. Oskarżony o spowodowanie wypadku w Przęsławicach mężczyzna nie przyznał się do winy, twierdząc, że niczego nie pamięta, i ma do tego podstawy. Dlaczego?
Dalsza część tekstu pod galerią z miejsca wypadku w Przęsławicach, w którym zginęła mała Hania.
Jak informuje e-sochaczew.pl, w czasie ostatniej rozprawy przed sądem w Sochaczewie zeznawała biegła neurolog, która badała Zbigniewa W. i analizowała jego dokumentację medyczną. Okazało się, że mężczyzna cierpi na chorobę Parkinsona, "w dość zaawansowanym stopniu", i depresję. Z informacji przedstawionych przez kobietę wynika, że leki, które przyjmuje 62-latek, mogą powodować niekontrolowane, krótkie zaśnięcia, co np. tłumaczyłoby, dlaczego oskarżony nie pamięta momentu wypadku. Warto przypomnieć, że jechał on prawym pasem jezdni w Przęsławicach i zjechał nagle na lewy, gdzie doszło do uderzenia. Na jednej z wcześniejszych rozpraw kierowca infiniti zeznał zresztą, że zdawało mu się, że potrącił rowerzystę, który miał następnie biec w jego kierunku - wtedy mężczyzna przestraszył się i odjechał, nie zdając sobie sprawy, że właśnie doprowadził do śmiertelnego wypadku. Mimo że nie przyznaje się do winy, Zbigniew W. przeprosił rodzinę małej Hani za śmierć dziewczynki.
Czytaj też: Serduszko Matyldzi nie wytrzymało, serca jej rodziców "pękły na miliony kawałków"